- Innaya? - głos Vladimira
poniósł się po pokoju i tylko dlatego w końcu go zauważyliśmy. Anatolij
odskoczył ode mnie, choć wciąż ściskał moją rękę, ale Vladimir nie wydawał się
nawet szczególnie zaskoczony. Ani nie przejął się zbytnio tym, że właśnie nakrył
mnie na zdradzaniu go z jego własnym bratem. Hm.
- Vladimir... - zaczął
Anatolij, do którego jeszcze to nie dotarło, najwyraźniej zabierając się do
jakichś wyjaśnień. Ścisnęłam jego dłoń, żeby go powstrzymać, a potem podeszłam
do Vladimira. Nie ruszył się ani na krok, nawet gdy wspięłam się na palce i
ucałowałam go w usta. Po chwili jednak drgnął i złapał mnie za kark, i zaczął
całować mnie tak mocno, że zaczerwieniłam się na samą myśl o Anatoliju, który
wciąż tam siedział i najwyraźniej spokojnie oglądał rozwój sytuacji. Może nawet
sobie masuje. W sumie zupełnie by mnie to nie zdziwiło.
Potem jednak nagle poczułam
jego dłoń na biodrze, gdy podszedł do mnie od tyłu. Z początku poddałam się
jego dotykowi, oddechowi na mojej szyi i dreszczom, które szły mi do
kręgosłupie - a potem całkiem gwałtownie dotarło do mnie, co mieli zamiar
zrobić. I równie gwałtownie zdałam sobie sprawę, że mi to nie przeszkadza.
- Ładnie to tak osaczać
własną kapitan? [Красиво это, так окружать свою капитану?] - szepnęłam zawadiacko,
choć zaczynałam już oddychać ciężko z podniecenia. Poczułam na szyi uśmiech
Anatolija, gdy jego usta sunęły mi po skórze, a w tym czasie Vladimir, z dumą
przyglądając się mojej twarzy, podwijał mi bluzkę. Powstrzymałam go od zdjęcia
jej kompletnie, nie pozwalając sobie zapomnieć, że tak naprawdę w każdej chwili
ktoś z pozostałych moich Płotek mógł zapukać z jakąś sprawą. Któreś z naszej
trójki musiało mieć kontakt z rzeczywistością.
Nie wzięłam jednak pod uwagę,
jak ciężko będzie utrzymać ów kontakt, kiedy dwóch mężczyzn - mało tego, dwóch braci - jednocześnie... A potem Vladimir
padł na kolana i podwinął moją spódnicę, i nim zdołałam choćby pisnąć w
proteście, już jęczałam w rozkoszy; odrzuciłam głowę do tyłu, poddając się tym
uczuciom, i natrafiłam jedynie na ramię Anatolija, który owinął rękę wokół mnie
i, masując mi palcami piersi i talię, wpił się ustami w moją odsłoniętą szyję.
Już samo to wystarczyło, żeby silny dreszcz odjął mi wszystkie siły.
Coraz ciężej się oddychało
tym powietrzem gęstym od podniecenia. Serce przyspieszało mi bardziej w miarę
jak Vladimir mnie pieścił; potem nagle obrócili mnie i Anatolij zamknął mi
wargami usta. Zanim choćby położyłam ręce na jego szyi, jego brat już
przyciągał do siebie moje biodra, i mój krzyk zaginął w jego gardle.
Jeszcze nigdy się tak nie
czułam, ogarnięta tyloma uczuciami naraz: strach, pożądanie, niecierpliwość,
niepewność - wszystkie grały we mnie jednocześnie i tak intensywnie, że ledwo
widziałam na oczy. Miałam wręcz wrażenie, że unoszę się nad ziemią, tak
przepełniona doznaniami - dotykiem ich rąk przesuwających się po moim ciele,
odgłosem ich wspólnych oddechów, widokiem podnieconej twarzy Anatolija zaraz
przy mojej - że gdzieś wśród nich ginęło to, że stałam obiema nogami na twardej
podłodze. A potem już nie stałam. Niby to w okamgnieniu znalazłam się na
podłodze, pod moimi kolanami leżała kurtka Vladimira, Anatolij właśnie się z
nim zamieniał... Już czułam, jak się we mnie zatapiał, już zaraz byłabym
krzyknęła, tak delikatna po Vladimirze, że mój głos przeszyłby powietrze; ale
wtedy on pojawił się przede mną, na klęczkach, i przycisnął mi dłoń do ust, a
ja poprawiłam jeszcze swoją, żeby bardziej zdusić w sobie te odczucia nie do
zduszenia.
Drugą ręką odnalazłam jego
już nagą pierś i popchnęłam go na to samo miejsce, gdzie jeszcze przed
półgodziną całowałam się z jego bratem. Westchnął z zadowoleniem, kiedy
zaczęłam pieścić go dłonią, z trudem powstrzymując jęki rozkoszy, budzące się w
mojej piersi w rytm szybkich, porywczych ruchów Anatolija, tak bardzo różnych
od przedłużonych i posuwistych pociągnięć jego brata. I kiedy już prawie nie
mogłam ich dłużej tłumić, opadłam ustami na Vladimira, mój własny smak wypełnił
mi usta, a on warknął z cicha, zaciskając pięść na moich włosach, gdy jego
męskość wręcz zawibrowała moim przeciągłym gardłowym jękiem. Wbili się we mnie
obaj, nagłębiej jak mogli: ból podszyty obezwładniającą rozkoszą przeszył moje
gardło i podbrzusze, a zaraz potem poczułam nieznośne ciepło ich nasienia
przejmujące mnie do głębi.