Szybki Newsletter

SZYBKI NEWSLETTER

- nowe tytuły postów! z tagiem z fandomem, żeby nie było niespodzianek, jako że mi się tych fandomów narobiło a narobiło
- na samym dole strony jest lista tagów, a nad nią dodałam wyjaśnienia do niektórych tagów, bo już mnie ludzie pytali

- jeśli ktoś chce, a np. nie może wykorzystać tego czegoś pod spodem, co się nazywa "Subskrybuj" (bo byli ludzie, co mieli z tym problemy), to zostało mi jeszcze 9 miejsc dla powiadomień na e-maila (czyli podajecie mi maila, ja go tu wpisuję, i każda opublikowana notka będzie wam wysyłana... no. Ma to sens?)

czwartek, 6 września 2012

Pozwolenie (Nikt x Nikt)

W sumie opowiadanie nieplanowane, ale tak jakoś mnie wzięło na pisanie, jak to zazwyczaj o drugiej nad ranem :D
Także przed wami kolejne bezosobowe, tym razem dużo dłuższe i do tego przeplatane. I nawet z dedykacją dla takiego jednego marudzącego: "A masz, to za Fallouta xP"



Ptaki nucą radosną, melodyjną pieśń lata, gdy kryjemy się w drewnianym domku, daleko od wzroku i słuchu jakiejkolwiek ludzkiej istoty. Jeszcze nim drzwi się za nami zamykają, rzucamy się na siebie, by złączyć wargi w niecierpliwym pocałunku, jakby chcąc rozładować to kumulowane od miesięcy napięcie, rozkoszując się brakiem przeszkód i dystansu między nami, możnością dotykania się wzajem i bliskością naszych ciał.
Lądujemy na ścianie, przyciskasz mnie do zimnych desek starej, odrapanej boazerii, wpijając się w me usta tak mocno, że niemal sprawiasz mi ból. Twoje dłonie, dotychczas ściskające mój kark, opadają i choć jedna zatrzymuje się na piersi, druga kontynuuje podróż wzdłuż mojej wciętej talii, by wkrótce mocno ścisnąć mi pośladek. Odrywamy się od siebie i patrzę na twoje usta, wprost nie mogąc się doczekać, aż w końcu przekonam się na własnej skórze, co naprawdę potrafią osiągnąć.
Chcesz posadzić mnie sobie na biodrach i zanieść w ten sposób w głąb domku, ale nie daję się - chwytam twoją dłoń i idę przodem, pociągając cię za sobą. Moje obcasy stukają głucho o nagą podłogę, a ty obserwujesz wygłodniale moje delikatnie kołyszące się biodra.
W izbie stoi niewielkie łóżko okryte czystą pościelą i niski stół, odsunięty teraz dalej pod ścianę, żeby nie przeszkadzał. Drzwi prowadzące do dalszych pomieszczeń są zamknięte, ale słychać zza nich stłumiony szczebiot ptaków, sączący się z otwartych okien wraz ze świeżym powietrzem. Popycham cię, byś usiadł na łóżku i wspinam ci się na kolana, a twój wzrok natychmiast opada na mój głęboki dekolt, którym pozwalam ci rozkoszować się przez chwilę, podczas gdy twoje dłonie błądzą po mnie, jakby nie wiedziały, gdzie się podziać.

Śledzę językiem obrys twoich pełnych piersi, najdalej jak tylko mogę sięgnąć, a dłońmi staram się odszukać ukryte miejsca, przez które bardziej przyspiesza ci oddech. Gdy zaciskam palce na twojej talii, z twoich ust wyrywa się mimowolny jęk, a ja uśmiecham się triumfalnie. Marszczysz brwi, jakby nie podobało ci się, że przejmuję kontrolę, i w końcu popychasz mnie w tył; posłusznie kładę się na łóżku i obserwuję twoje ponętne ruchy. Przysuwasz się, by przysiąść na moich biodrach i nawet przez kilka warstw materiału czuję wątłe ciepło, którym pulsuje twoja kobiecość. Wzdycham powoli, starając się uspokoić, a ty zauważasz to i w oczach pojawia ci się błysk dumy.
Twoje wargi są rozchylone, gdy powoli, guzik po guziku, rozpinasz mi koszulę, i nie mogę oderwać od nich wzroku. Opadasz i opierasz się dłońmi na mojej nagiej piersi, i sięgasz mi ustami do szyi; czuję grę chłodnego powietrza i twojego gorącego oddechu na skórze. Delikatnie szczypiesz zębami mój obojczyk i w końcu unosisz się, uśmiechając się w tak ujmujący sposób, że z trudem zmuszam się, by jeszcze trochę poczekać i nie rzucić się na ciebie właśnie w tej chwili.
Zamiast tego siadam znów i pozwalam ci zsunąć sobie koszulę z barków, a potem obejmuję cię mocno i wciągam świeży zapach twoich włosów. Czuję, jak delikatnie wbijasz mi paznokcie w plecy i obracam głowę, by ucałować twoją szyję i zagięcie żuchwy, płatek ucha. Czekasz z wyraźną niecierpliwością aż zwiększę intensywność pieszczot, a gdy to nie następuje, chwytasz mnie za kark i przyciskasz do siebie, jakby w niemym rozkazie.
Uśmiecham się i przyspieszam, ale gdy pierwszy cichy jęk wyrywa ci się z ust, unoszę się lekko. Z piskiem obejmujesz mnie udami i przytulasz się mocno, a ja kładę cię na wznak na pościeli, nie przerywając lizania i całowania twojego dekoltu, szyi i ucha. Przymykasz oczy, niby oddając mi się całkowicie, ale twoje dłonie układają się stabilnie na mojej piersi i odpychają mnie lekko, żebym przypadkiem nie doszedł do wniosku, że to ja tutaj rządzę.
- Czego sobie życzysz, pani? - pytam prawie szeptem, a ty delikatnie unosisz powieki i spoglądasz na mnie zza rzęs.
- Nawet nie waż się przerywać - mówisz ostro, w zadziwiającym kontraście do twoich jeszcze niedawnych miękkich westchnięć przyjemności. - I nie ograniczaj się.
Kładziesz sobie moją rękę na brzuchu, tam gdzie twoja bluzka spotyka się ze spódnicą, a ja powoli wsuwam pod nią dłonie, szukając w twoich oczach jakiegokolwiek znaku przyzwolenia. Przygryzasz wargi i zaczynasz oddychać jeszcze płycej, gdy znów zaciskam ręce na twoim wcięciu w talii, przymykasz oczy.
Unosisz się lekko, a ja podwijam ci koszulkę wyżej i wydaję z siebie ledwie słyszalne westchnienie, pochłaniając wzrokiem ukazujące mi się ciało. Śledzę wargami opadające ostro linie żeber, odbijam do pępka, a potem językiem w górę, aż docieram do dolnej krawędzi stanika i rozpinam go, uwalniając twoje wspaniałe piersi.

Odpycham cię znów i wstaję z łóżka, tyłem do ciebie, i zrzucam z siebie bluzkę razem z biustonoszem; wiem, że uważnie obserwujesz proces, w którym moje plecy stają się nagie, a potem znów zakryte włosami. Spoglądam na ciebie do tyłu, unosząc ręce tak, byś nie mógł pod ramionami dostrzec moich piersi i uśmiecham się delikatnie. Potem bez pośpiechu rozpinam suwak spódniczki i pozwalam jej opaść ze swoich bioder, uważnie obserwując twoje reakcje, ale wyraz na twojej twarzy nie zmienia się ani na jotę, nawet kiedy w ślad za spódniczką idą moje szorty. Stoję przed tobą na wpół bokiem, na wpół tyłem, naga, a w twoich oczach nie widać nic poza lekkim podnieceniem. Przez chwilę panuje cisza, a ja zastanawiam się, gdzie i co poszło źle.
- Pani, z całym szacunkiem - mówisz w końcu. - Czy mógłbym rzucić cię na łóżko, rozłożyć ci nogi i wlizać się w twoją kobiecość, tak na początek?
Czuję, jak palą mnie policzki, ale nie daję po sobie poznać tego, jak podnieciły mnie twoje słowa.
- Mógłbyś - odpowiadam bez wahania i pozwalam ci chwycić się za ramię, cisnąć o pościel, bezwstydnie obnażyć. Lecz kiedy wypełniasz ostatnią część swojego zamierzenia, nie mogę powstrzymać się od jęku.

Na zmianę jeżdżę językiem po twojej łechtaczne i delikatnie ssę wargi, i widzę, jak zaniepokojenie wymalowane na twojej twarzy zmienia się nagle w rozkosz. Odrywam się od ciebie i delikatnie muskam ustami wewnętrzną stronę ud, najpierw jednego, potem drugiego, zbliżając się do pachwiny i znów oddalając, a ty drżysz za każdym razem, gdy moje wargi łaskoczą ci skórę. Wreszcie wracam i znów zatapiam w tobie język, a w ślad zanim podążają od razu dwa palce. Wyginasz się z westchnięciem i znów zwijasz i dłonią sięgasz, jakby żeby mnie powstrzymać, ale zatrzymujesz ją w końcu na własnym udzie, które ściskasz raz po raz w rytm ruchów mojej dłoni.
Wsuwam palce jeszcze nieco głębiej i zginam, i gdy moje opuszki przejeżdżają mocno po twojej przedniej ścianie, a z ust wyrywa ci się niemal zdumiony krzyk, dociera do mnie, że już znalazłem. Stymuluję cię w ten sposób, ssąc ci łechtaczkę i wsłuchując się w twoje rozkoszne jęki i piski, które narastają i głośnieją, aż w końcu wysuwam z ciebie dłoń i znów obiegam ci wargi i wejście językiem, delikatnie, tak aby tylko podtrzymać twoje podniecenie, a nie jeszcze bardziej je podbijać.
Oddychasz ciężko i patrzysz na mnie prawie że nienawistnie spod półprzymkniętych powiek, a ja wiem, że zastanawiasz się, jak poprosić mnie o powrót do twojego wnętrza bez utraty pozycji dominy. Czekam, pieszcząc cię ustami, ale wiem, że już cię to nie satysfakcjonuje, nie po tym, jak blisko szczytu doprowadziłem cię ręką; po chwili, kiedy już, już otwierasz usta, by wydać mi rozkaz, ja wpycham w ciebie palce aż po kłykcie. Przewracasz oczami, otwierając szeroko usta, ale udaje ci się powstrzymać krzyk i zniżyć go do przeciągłego, ujmującego jęku, ale ja nie daję ci ani chwili, poruszam dłonią szybko i rytmicznie, czuję i widzę spazmy twoich mięśni za każdym razem, gdy przejeżdżam po tym szczególnym miejscu.
W końcu nie dajesz rady się dłużej powstrzymywać, wyginasz ciało z krzykiem i zaciskasz palce na pościeli, a ja czuję, jak po nadgarstku spływa mi ciepła ciecz. Zlizuję ją powoli, dając ci moment na ochłonięcie, a ty patrzysz na mnie na wpół nieobecnym wzrokiem, jakby to, co robię, było jedynym, co twój mózg w tej chwili rejestruje.

Policzki palą mnie żywym ogniem, gdy patrzę na to, jak smakujesz moje wnętrze, i nagle ogarnia mnie dzika ochota, żeby ci się odwdzięczyć. Wciąż drżąc, unoszę cię i odpycham nieco od łóżka, a gdy wstajesz na nogi, ja odrzucam swoją dominację, by opaść przed tobą na kolana. Czuję na sobie twój wzrok, gdy powoli rozpinam ci spodnie i wreszcie wkładam sobie żołądź twojej nabrzmiałej męskości do ust, i wiem, że dostrzegasz czający mi się w kąciku ust lekki uśmiech.
Powoli i z wahaniem, jakbym robiła to pierwszy raz w życiu, przebiegam językiem po czubku, tak delikatnie, byś ledwie to czuł. A potem, nagle i bez ostrzeżenia, biorę całą twoją długość do ust, zmuszając się, by ją tam utrzymać. Czuję, jak przez ciało przebiega ci ostry dreszcz. Cofam się powoli i znów cię w siebie wbijam, i tak jeszcze parę razy aż już dłużej nie mogę, a pod powiekami czuję zbierające się łzy. Wracam do lizania i całowania, tym razem nie ograniczając ich tylko do żołędzi, lecz poruszając się na całej długości w dół i znów z powrotem.
- Pani... - szepczesz cicho, i czuję jak fala gorąca zalewa mi uda. Zaczynam cię delikatnie przygryzać, tak byś poczuł tylko lekkie ukłucie bólu, a potem znów i znów, aż wreszcie jeszcze raz biorę cię do ust i pomagając sobie dłonią poruszam się szybko na tobie, ssąc i liżąc cię od dołu, szybko i w zmiennych kierunkach, żebyś stracił zmysły, i kiedy widzę, że jesteś już blisko, przestaję nagle.

Nie myśląc wiele, zaplatam ci palce we włosy i przyciągam cię z powrotem, krzywiąc się przez własny brak szacunku dla mojej Pani, lecz zbyt obezwładniony pożądaniem i wspomnieniem twoich umiejętnych warg. Nie opierasz się zbytnio i znów widzę, jak moja męskość znika w twoich ustach, i czuję, jak obejmuje ją twoje ciepło... Lecz nim znów się zapominam, czuję ostry ból i natychmiast cię puszczam, a ty zwalniasz zęby i cofasz się, rzucając mi karcące spojrzenie.
Nie wypuszczasz jednak mojego członka z rąk i czuję napływ skruchy i wdzięczności, ale nim zdążę ubrać je w jakieś słowa, ty podnosisz się i mocno, stanowczo wpijasz się w moje usta. Odwzajemniam twój pocałunek, ale nie ośmielam się przyciągnąć cię do siebie - ręce zwisają mi prawie luźno przy bokach, lekko zgięte w łokciach i cofnięte w barkach, by pokazać ci, że nie mam najmniejszego zamiaru ci w jakikolwiek sposób przeszkadzać czy przerywać, że jestem cały twój.
W końću odrywasz się ode mnie i, wciąż delikatnie bawiąc się moją męskością, spoglądasz na mnie kusząco i wyczekująco. Moje emocje już trochę opadły, więc teraz składam pocałunki na twoich policzkach, a potem kładę dłonie na twoich biodrach i popycham cię z powrotem na łóżko, językiem pieszcząc ci szyję. Kładziesz się i układam się nad tobą, unosząc się na łokciu. Twoje nogi, jakby automatycznie, zamykają się nad moimi biodrami, gdy nakierowując ją drugą ręką delikatnie pocieram żołędzią o twoje wejście, ale nie wsuwam się do wewnątrz.
Uśmiecham się tym samym uśmiechem, który jeszcze niedawno widziałem na twarzy mojej Pani, lecz mógł głos jest niewinny i pokorny, gdy pytam:
- Czy pragniesz czegoś, pani?

Nie odpowiadam, bo usta, wciąż kontrolowane przez dominujący umysł, nie byłyby nawet w stanie wypowiedzieć niczego zbliżonego do prośby. Ale nie mogę już dłużej czekać, więc wysuwam ku tobie biodra, a wtedy ty wsuwasz się nagle i wypełniasz mnie na wskroś, nabijając mnie na siebie. Z ust wyrywa mi się głębokie, zadowolone westchnienie, i choć boli, nie zwracam na to uwagi.
Zatrzymujesz się na krótką chwilę, a potem powoli zaczynasz się poruszać, wsuwając i wysuwając się ze mnie, podczas gdy ja, jeszcze nie obezwładniona rozkoszą, posapuję i jęczę cichutko; twoja głowa opada - zaraz też czuję, jak pieścisz mi językiem piersi i ssiesz sutki, i choć nie powinno, wyrywa mi to z ust kolejne jęki, które zlewają się z poprzednimi. A gdy do tego kładziesz mi dłoń na łonie i zaczynasz kciukiem masować okolice łechtaczki, muszę przycisnąć sobie dłonie do ust, żeby nie zacząć wrzeszczeć, choćby w trosce o twój słuch.
Unosisz się na moment i wolną ręką odkrywasz mi usta, a potem wsłuchujesz się w moje niepowstrzymywane krzyki, wyrywające się zupełnie wbrew mej woli za każdym razem, gdy w diabelskiej synchronizacji wbijasz się i poruszasz kciukiem. W końcu zwalniasz, z trudem łapię oddech i nie mogę się powstrzymać, żeby nie przyciągnąć cię do siebie i nie ucałować twoich warg.

Zatapiam język w twoich ustach i obiegam nim twój, aż w końcu odrywamy się od siebie, a między nami jeszcze przez moment biegnie cieniutki most ze śliny.
- Pani, śmiem prosić... - szepczę w końcu, uspokoiwszy własny oddech, podczas gdy ty wciąż chwytałaś powietrze w szybkich, krótkich spazmach. - Obróć się i klęknij.
Piszczysz cicho z radością i natychmiast przyjmujesz pozycję, a potem spoglądasz na mnie przez ramię ledwo otwartymi oczami, z oddechem wciąż szybkim i płytkim. Znów naprowadzam swój członek, by się w ciebie wsunąć, drugą ręką trzymając mocno twoje biodra. Już bez wahania wchodzę w ciebie i widzę, jak z każdym pchnięciem twoje łokcie zginają się nieco, coraz bliżej poduszek.
Jeszcze jeden jęk i opadasz, twoje palce w niekontrolowanych spazmach zaciskają się na prześcieradle. Czuję, jak się przysuwasz, i czuję też efekt tegoż w postaci zmiany kąta. Widzę, jak na zmianę zaciskasz zęby, żeby powstrzymać się od krzyku, i otwierasz szeroko usta, żeby zamiast niego wydać z siebie głośne westchnięcie. Za każdym razem, gdy spoglądasz na mnie przez ramię i mój wzrok napotyka twoje pełne rozkoszy spojrzenie, coś wewnątrz mnie się unosi i z trudem powstrzymuję się, żeby nie skończyć.
Nie mogę długo trzymać głowy w górze i co chwila zwieszam ją bezwładnie; tracę kontrolę nad samą sobą i nie mogę się już powstrzymać od krzyków, a ty rżniesz mnie wciąż mocno i nieprzerwanie, tak że nie mam nawet szansy złapać głębszego oddechu. Jestem blisko, chcę już skończyć i dojść, ale wiem, że tego nie osiągnę, dopóki ty również nie będziesz gotowy.
Nagle zastrzymujesz się i z trudem unoszę twarz, a wtedy ty chwytasz mnie za szczękę i nakierowujesz na siebie moje ucho.
- Pamiętaj - szepczesz niby miękkim tonem, ale z twardym oddźwiękiem. - Kiedy tylko nabijam cię na swoją męskość, nie jesteś już moją panią, a jedynie osobistą zabawką. Rozumiesz?
Jęczę przeciągle w odpowiedzi, czując nagły skurcz gdzieś w podbrzuszu, jakby moje ciało nie mogło się ciebie nasmakować i pragnęło dalej należeć do ciebie, jeszcze bardziej i mocniej, i głębiej, i zupełnie jakbyś to wyczuł, wbijasz się znów we mnie, i znów, i znów, aż ponownie krzyczę z rozkoszy, szukając ujścia dla obezwładniającego uczucia pełności i obalenia.

Słuchając twoich krzyków i jęków, czując, jak ciasno obejmujesz moją męskość, i sprawując kruchą władzę nad swoją Panią, jestem blisko końca. Uderzam jeszcze kilka razy, jakbym bardzo wolno wspinał się na szczyt, a potem nagle go osiągam i mocniej zaciskam palce na twoich biodrach, czując ucisk i skurcz gdzieś w lędźwiach.
- Już... - daję radę jeszcze wydusić, a potem przy akompaniamencie głębokiego jęku wypełniam cię nasieniem. Jeszcze kątem oka widzę, że rzucasz mi spojrzenie, które zapewne miało być mordercze, ale wyszło pełne spełnienia i rozkoszy, a potem nabijasz się na mnie do samego końca i nagle czuję silny, spazmatyczny ucisk, który sam w sobie wyrywa mi z ust kolejny, tym razem słabszy jęk.
Kładę się obok ciebie, wyczerpany, i gładzę twoje piękne, długie włosy, wodząc wzrokiem po linii twojego ramienia, piersi, talii i biodra.
- Pani... - szepczę znowu i waham się przez moment, szukając słów. - Mam nadzieję, że było ci równie przyjemnie jak mi, i że swoim nieposłuszeństwem nie sprowadziłem na siebie twojej złości...
Przez dłuższy moment nie mówiłaś nic, a twój bok falował szybko i rytmicznie. Potem, nawet na mnie nie spoglądając, wciskasz się bardziej w moje ciało i mruczysz: - Zamknij się. Nie pozwoliłam ci się odzywać.

wtorek, 4 września 2012

Szybki update

Ja właściwie nie mam czasu, bo widzicie, w niedzielę padł mi komputer i się okazało, że nie ma sensu go raczej ratować, ale na szczęście właśnie dzisiaj czeka na mnie nowy (piękne bydlę, Intel Core i-5, 6 GB RAM-u, 3 GB grafiki i terabajt na dysku, a w dodatku jest biały, jakby go Wena zesłała specjalnie dla mnie XD), także właśnie się wybieram, żeby go odebrać.
Tak poza tym mam sesję poprawkową (ale nie jest aż tak źle, bo jestem mądrą dziewczynką) i robię sobie prawo jazdy (i nawet jeszcze nikogo nie zabiłam), także właściwie to nie mam czasu na nic, ale czas nie ma nade mną władzy.
I właśnie dlatego w najbliższym czasie spodziewajcie się kilku nowych opowiadań. Mianowicie:
1. Już powoli zbieram siły, żeby napisać pierwszy rozdział Lacrimosy (opowiadania o Kuro).
2. Myślę nad zrobieniem kolejnego słuchowiska, ale brakuje mi ludzi, więc jak ktoś chce zostać nagrany i okryty chwałą, to proszę się zgłaszać :D (Nagrywanie polega na tym, że dostajecie ode mnie teksty do powiedzenia i je nagrywacie, a ja to potem składam, więc nic strasznego. Nitka-san robiła Itachiego i Zetsu w drugim słuchowisku Akatsuki i zobaczcie, jaka była zajebista. Także nie ma się czego bać.)
3. Szykuje nam się fanfick o Wiedźminie, oczywiście z Geraltem w roli głównej, no bo niby z kim. Neko, która wie, o czym to będzie, na szczęście nie pojawia się na tym blogu za często, ale i tak ostrzegę ją - MILCZ JAK GRÓB, BO SPOTKASZ GRÓB.
A fanfick jest dzięki temu, że na mym nowym kompie pójdzie Wiedźmin, także wgap w Geralta dwadzieścia godzin na dobę będzie robił swoje, a poza tym proszę wszystkich, żeby mi na urodziny (11 września, tak na marginesie, możecie się już zastanawiać nad prezentami :P) kupili sagę, więc może ktoś się żachnie.

Z takich jeszcze ciekawych rzeczy, to mamy nowego bloga, znaczy ja mam do pisania, a wy do czytania, i jest absolutnie zajebisty, zarówno ze względu na wygląd, jak i treść. Jest to mianowicie blog z moimi tzw. "normalnymi" opowiadaniami, czyli tym, co tak dla odmiany jest na poważnie. I tam też szykuje się parę nowych rzeczy. Oto:
Także zapraszam i have fun.

No to tyle na razie, lecę po swoje nowe kochanie *^*