Szybki Newsletter

SZYBKI NEWSLETTER

- nowe tytuły postów! z tagiem z fandomem, żeby nie było niespodzianek, jako że mi się tych fandomów narobiło a narobiło
- na samym dole strony jest lista tagów, a nad nią dodałam wyjaśnienia do niektórych tagów, bo już mnie ludzie pytali

- jeśli ktoś chce, a np. nie może wykorzystać tego czegoś pod spodem, co się nazywa "Subskrybuj" (bo byli ludzie, co mieli z tym problemy), to zostało mi jeszcze 9 miejsc dla powiadomień na e-maila (czyli podajecie mi maila, ja go tu wpisuję, i każda opublikowana notka będzie wam wysyłana... no. Ma to sens?)

niedziela, 29 czerwca 2014

Bumbadabum

Moi kochani~!
Wasza szczerze oddana jest kłamliwą pipą i niniejszym przyznaje się do tego bez bicia. Mea culpa.

Ale nie, tak serio, minęło - ile? rok...? od mojego ostatniego posta? {Ponad rok.} Matko. Dobra, zabijcie mnie.

Przepraszaaaam... ;____;

To wszystko wina wszystkiego, naplawdę, psysięgam : <
Nie, ale serio rzecz ujmując:
- okazało się, że mam dwubiegunowość, a przynajmniej jestem na najlepszej drodze do tejże, i choć było to moim podejrzeniem od, cóż, dwóch lat, ostatnio zdobyłam kilka bardziej przekonujących dowodów (w postaci naprawdę dobrze zrobionej strony na angielskiej Wikipedii, która sprawiła, że co chwila zakrywałam dłonią usta w wyrazie "Och, Weno, przecież to ja, tak jakby... no, non-stop", a do tego kilku testów na epizody maniczne ze strony z profesjonalnymi narzędziami dla psychologów - oj, nieważne), a teraz czeka to tylko na potwierdzenie ze strony psychoterapeutki, z którą przy odrobinie szczęścia będę się widzieć we wrześniu i może zacznę się leczyć;
- mój komputer psuł się prawie non-stop przez ostatnie cztery miesiące i dopiero przedwczoraj moja kochana Tosia przybyła do mnie z powrotem z serwisu gwarancyjnego jak nowo narodzona, i mogę się nią nacieszyć znów w jej całej okazałości, jakbym odkrywała ją na nowo, i aaaach!;
- już jakiś czas temu (w styczniu 2013) rozjebała mnie na szmaty biochemia, bo nagle okazało się, że nie mogę się przez wszystko na tych studiach prześlizgiwać czystą zajebistością i jednak trzeba się trochę pouczyć - za drugim razem (30 stycznia 2014) zdałam sukę na 4 od pierwszego podejścia, przy czym dała mi takiego kopa w dupę, że cały ten wreszcie miniony semestr letni spędziłam na nauce i prawie niczym innym (co się opłaciło o tyle, że mój indeks wygląda teraz bardzo korzystnie i mam nawet średnią 4,08);
- w ciągu tego roku, który minął od mojego ostatniego posta zmarły mi cztery zwierzęta, jedno po drugim w odstępach najpierw 5, potem 4, potem 3, a w końcu 2 miesięcy, a wszystko tylko dlatego, że ten chuj Przypadek miał taki ot, pierdolony kaprys się nade mną poznęcać - rozjebało mnie to kompletnie i długo po śmierci mojej prześlicznej 5-miesięcznej ledwie czarnej koteczki, która była aniołem wcielonym, żyłam w ciągłym strachu, tylko obstawiając, które z moich trzech pozostałych jeszcze przy życiu słonek umrze następne, i w jaki sposób;
- do tego doszły moje wieczne problemy emocjonalne, rodzinne, finansowe, i w ogóle co wam jeszcze wpadnie do głowy, to pewnie się wydarzyło - ktokolwiek ze mną rozmawiał w ciągu tego czasu, a szczególnie ostatniego pół roku, to doskonale wie.

Jak możecie się więc domyślić, byłam kompletnie rozpierdolona, co jakimś cudem przełożyło się na moje pisanie, a raczej jego brak (cudem, bo zazwyczaj jak byłam rozpierdolona, to pisałam właśnie częściej, żeby się powyżywać na swoich postaciach) - od czasu "Odpoczynku" jedyne wartościowe rzeczy, które wyrodziłam, to były dwa wiersze na pożegnanie Neiego i Syriusza, które w równej mierze mnie bolą, co wywołują poczucie winy, bo jakoś nie miałam potrzeby napisać podobnych dla Ferry i Kamirru, i czuję się wobec nich nieuczciwa, jakbym nie kochała ich tak samo i... A chuj, nieważne, nie mogę tego rozkminiać, bo zaraz znowu będę kłamać.

W każdym bądź razie trochę się już pozbierałam, od zimy nic mi nie zmarło, a to dobry znak i trochę się uspokoiłam, zdałam sesję i mam wakacje, więc nie muszę się już uczyć jak popierdolona o nakłuciach w dołach lędźwiowych i drogach ruchowych korowo-podkorowo-rdzeniowych, takich jak czerwienno-rdzeniowa, i w ogóle o szeregu innych durnych rzeczy - w związku z tym ogarnęła mnie pewna euforia i znów mam ochotę na trochę pracoholizmu.

Co do Hentaica: mam w zanadrzu jedno gotowe opowiadanie i parę naprawdę dobrych pomysłów na kilka nowych, plus po przeczytaniu całego bloga od początku do końca utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem boska i zajebista, i dopóki mam dobry humor, to chyba będę trochę popisywać, zajmę się tymi odcinkowymi może... Dobra. Jak tylko się pozbieram po przeczytaniu tych dwóch przeklętych wierszy, to wrzucę "Granice", a potem będziemy się dalej zastanawiać.

Po boku znowu jest lista fandomów, które znam i z których chętnie coś wyrodzę (usunęłam ją z jakiegoś powodu, nie wiem dlaczego), są też linki do moich innych blogów, które też będą się powoli budzić z otępienia.

Przypominam, że zamiast zamówień mamy sugestie. Chwilowo mam sugestii od chuja i jeszcze trochę (w tym trochę yuri, panie i panowie!), ale zawsze jestem otwarta na nowe - wszystkie starannie zapisuję i będę je pisać w odpowiednim czasie. Let's get this shit running again, guys.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz