Szybki Newsletter

SZYBKI NEWSLETTER

- nowe tytuły postów! z tagiem z fandomem, żeby nie było niespodzianek, jako że mi się tych fandomów narobiło a narobiło
- na samym dole strony jest lista tagów, a nad nią dodałam wyjaśnienia do niektórych tagów, bo już mnie ludzie pytali

- jeśli ktoś chce, a np. nie może wykorzystać tego czegoś pod spodem, co się nazywa "Subskrybuj" (bo byli ludzie, co mieli z tym problemy), to zostało mi jeszcze 9 miejsc dla powiadomień na e-maila (czyli podajecie mi maila, ja go tu wpisuję, i każda opublikowana notka będzie wam wysyłana... no. Ma to sens?)

wtorek, 31 sierpnia 2010

Stare ale jare #1: Słuchowiska Akatsuki (I: Jiraiya x Orochimaru; II: dużo)

Krótka notka tytułem wstępu, czyli dlaczego wybrałam te "opowiadania"?

Po pierwsze, pragnę poinformować, że wcale nie uważam, iż te opowiadania się do czegoś nadają. Mnóstwo można by zrobić lepiej, z naprawieniem błędów (jak pomięte słowa lub całe akapity - powinniście wiedzieć, że najpierw pisałam scenariusz, a potem był on nagrywany). Dużo głosów można też było bardziej zindywidualizować, o co oskarżam wyłącznie siebie samą. To prawda, że obsada była cienka (2 osoby w pierwszej części, trzy w drugiej), ale mimo wszystko Audacity ma niesamowite możliwości. Ponadto, długie partie były w większości moje, a ja je zrypałam, tracąc głos... Na przykład w pierwszej części Tobi gdzieś po piątym akapicie przestał brzmieć jak wcześniejszy Tobi, bo głos mi się wytarł xD

W drugiej części ominęłam niechcący sporo efektów dźwiękowych, które były stosunkowo łatwe do zrobienia. Ze dwa razy na przykład nie zrobiłam trzaśnięcia drzwiami. Krzyk Konan (czyt. mój) był niesamowicie beznadziejny ^^'' Pozwolę sobie się jednak usprawiedliwić, bo ani głośny krzyk, ani efekty dźwiękowe nie mogły być wykonane z takiego prostego powodu, że była trzecia nad ranem, gdy to nagrywałam... (Siedziałam chyba do szóstej, jeśli mnie pamięć nie myli.)
Co rozkładało mnie na łopatki, to to, co się stało z "MWAHAHAH" autorstwa Hidana i bodaj Kakuzu. Kiedy je wstawiałam, brzmiały normalnie, jak głosy prawdziwych złych naukowców, planujących opanować świat. Jednakże potem się dziwnie skurczyły, z czego wyszły prawdziwe złe wiewióry, próbujące opanować świat. To samo stało się też później, z tymże samym śmiechem Itachiego. Wydaje się, że powinnam to w połowie zrzucić na jakość dźwięku, który ściągnęłam, i w połowie na przeciążone Audacity. Pod koniec plik był tak wielki, że załapanie nagrywanego dźwięku zajmowało programowi pół minuty. (Tak, wiem, mogłam to nagrać partiami. Przecież mówiłam, że wiele rzeczy można było zrobić lepiej.)

Aczkolwiek - a jak powiedziałby mój dawny nauczyciel niemieckiego - niemniej jednak, przy słuchaniu obu słuchowisk śmiałam się jak głupia i dlatego postanowiłam je wrzucić. Mam nadzieję, że kilkoro z was także się pośmieje, słuchając tego całego durnoctwa, a przy okazji przypomni sobie stare czasy xD

PS. Wiem, co jeszcze było nie tak. Za dużo przekleństw. *zapisuje na przyszłość: "Następnym razem: napisz -> poczekaj dwa dni -> wytnij wszystkie przekleństwa -> nagrywaj"*



Słuchowisko Akatsuki nr 1
link do wersji słuchanej: Słuchowisko Akatsuki - audio

Słychać kilka odkaszlnięć, a potem muzyczkę rodem z filmu o jednorożcach.

Dawno, dawno temu (jakieś trzydzieści lat), za siedmioma górami (z Iwa-Gakure), za siedmioma lasami (z Kraju Ognia), za siedmioma rzekami (chuj wie skąd) była sobie księżniczka... tfu! Pastereczka. Czekała na swojego rycerza… tfu! Bohatera. Miała długie, czarne włosy i śliczne żółte oczka, do tego ubrana była w kusą fioletową sukienusię i uroczy fioletowy kapelusik. Pod sukienusią nie miała maj… to facet?? O, kurwa!

Słychać śmiech, syrenę i w mikrofonie odzywa się inny głos.

Kurewsko nam przykro, ale ten pieprzony rybołuski narrator z powodu zespołu NDANNŚ (Nieopanowanego Dotychczas Ataku Nagłego Niepohamowanego Śmiechu) musiał zostać wysłany na pierdoloną hospitalizację, która – niestety – nie potrwa długo. Prosimy cierpliwie czekać - gdy tylko idiota wyjdzie ze szpitala, z powrotem zagonimy go do zakichanej roboty. Bardzo, kurwa, serdecznie przepraszamy za utrudnienia.

PS. Chuje w dupy wszystkim tym, którzy właśnie zostawili komputeroodbiorniki.

Pół godziny później…

Witam, witam, to znowu my! Wracamy na antenę, aby ujawnić wam dalszą część thrillera detektywistycznego „Miasto Zgrozy”…

Chwila ciszy, słychać pomruki w tle i szelest papieru.

Och, przepraszam! Mój błąd. Wracamy na antenę, aby ujawnić wam dalszą część thrillera brazylijsko-serialowego „Kto zabił Armando?”…

W tle słychać ryk „Kurwa!”, głuche uderzenie i przeciągły jęk. Potem w mikrofonie odzywa się jeszcze inny głos.
Kurewsko nam przykro, ale ten pieprzony rybołuski narrator z powodu zespołu NDNAGNKLKPGWŁ (Nieopanowanego Dotychczas Nagłego Ataku Gniewu Naszego Kochanego Lidera, Który Pierdolnął Go W Łeb) musiał…

Wtem w mikrofonie słychać głos, który odezwał się wcześniej: „ITACHI, ZA TEN ZESPÓŁ MASZ W RYJ!” i odgłosy pościgu. Jednocześnie odzywa się beznamiętnie męski głos: „Może podstawilibyśmy kogo innego? Na przykład… mnie!” „Dobra, spróbuj… Ale jedno potknięcie i ci, kurwa, rozwalę ten porcelanowy ryj!”

Wracamy na antenę, aby ujawnić dalszą część thrillera komediowego „Konoha versus Oto i stadko owieczek”…

W tle tylko cisza, gdzieniegdzie stłumione parsknięcia. Gdzieś dalej przeciągły jęk…

Jak już nieopatrznie zdradził nasz poprzedni narrator, pastereczka wcale nie była pastereczką, choć wyglądała jak pastereczka, więc uznajmy, że jednak tą pastereczką była.

W tle słychać kolejne zduszone parsknięcia i głos: „Że co, kurwa?” „Morda w kubeł, Hidan!”

Zatem pastereczka stała sobie wśród pasących się owieczek – ślicznych, zadbanych, o puszystym, gęstym, czystym futerku – i aby umilić sobie czas, bawiła się lalkami…
Dość, kurwa, dość! Żadnych, pieprzonych lalek!

Foch…
Potrzebuję NORMALNEGO POMYSŁU! Konan?

Słychać odkaszlnięcie, potem głos kobiety.

…i aby umilić sobie czas, składała origami…
„NORMALNEGO” powiedziałem!!! Kurważ mać… Kakuzu?

Odzywa się kto inny.

…i aby umilić sobie czas, zjadała dżdżownice…

Słychać odgłos wymiotów.
Co to, kurwa, miało być?! A ty?

Puknięcie w mikrofon.

… i aby umilić sobie czas, lepiła gliniane figurki, un…

Uderzenie o ziemię.
No nie, ja się tu załamię, un… Kurwa, nawet mówię jak ty! T.T

Kolejne puknięcie, potem następne.
Zostaw ten mikrofon, do jasnej cholery! Hidan?
Modły do Jashina?
Zejdź mi z oczu. Itachi?
Niedysponowany!
Kisame?
Niedysponowany!
Zetsu…?
Zakopany!
Oł em dżi… Tobi…?
Tobi is a good boy…

Odgłos kolejnego głuchego uderzenia o ziemię.
Jebs… Tobi, przestań się wygłupiać i do mikrofonu! Natychmiast. I wymyśl coś sensownego!

Słychać kroki i kolejne puknięcie w mikrofon, potem dziecięcy głosik.

…i aby umilić sobie czas, zbierała świeżą trawkę dla chorego jagniątka, które... które nie mogło jej znaleźć samo…!

Słychać płacz wzruszenia. „Nie, Tobi nie może, to takie NYA…” „Mów dalej, dobrze ci idzie!” Po pociągnięciu nosem głos odzywa się znowu.

Podśpiewywała sobie przy tym, aby nie znudzić się monotonnością czynności. Ona właściwie umiała tylko śpiewać, ponieważ się jąkała. Ziewnęła.
- Na sen nigdy już nie wezmę nic… - zaśpiewała. - Ja to wiem…

W tle słychać ryk „Co to ma do rzeczy, kurwa, na Jashina?!” Wtem głęboki głos, dochodzący nie wiadomo skąd: „Nie chcę żadnej kurwy, Hidanie!”, trzask pioruna, potem wrzask.

Jak wskazują nasze efekty specjalne, piorun uderzył w urwisko, na którym pastereczka zbierała trawkę. Kawałek skały oderwał się od stałego lądu i spadł w dół razem z nią oraz owieczką, która się na nim nieopatrznie znalazła.
- Lecę, bo chcę… - zaśpiewała przerażona dziewczyna. A owca:
- I believe, I can fly… BEE! I believe, I can touch the sky… BEE!
I rozległo się mokre uderzenie o ziemię. Na szczęście dla obu, urwisko nie było za wysokie. Pastereczka podniosła do twarzy zakrwawiony kikut palca.
- A kiedyś cię znajdę… - zanuciła słabym głosem i opadła zemdlona.
Owca natomiast zatoczyła się w dół hali, śpiewając:
- Lonely… I’m so lonely… I have nobody… O-o-on my ooown, beeeeeeeeeee!
Owca spotkała kolejne urwisko. I na nieszczęście dla niej – to już nie było takie niskie.
Biednej dziewczynie udało się wejść z powrotem na halę i tam kontynuować zbieranie trawy dla chorego jagnięcia. W pewnym momencie znalazła doskonałe miejsce i uklękła tam, by nie chodzić na bezdurno.

Tymczasem na halę kierował się… mężczyzna. Miał białe włosy, związane w kucyk, opadające mu aż do stóp, twarz wykrzywioną w pijackim wyrazie i plączące się nogi. Tak się dziwnie złożyło, że to on był bohaterem, o którym była już mowa i na którego pastereczka czekała.
Tak więc wspinał się na wysoką halę. Gdy tylko wyszedł zza porośniętych trawą skał, jego oczom ukazał się niebiański widok. Młoda, pięknej urody dziewczyna, klęcząca pośród świeżych źdźbeł. Czarne włosy rozrzucone na ziemi, seksowne uda i pośladki wypięte w jego stronę. Westchnął. Dziewczyna poruszyła się trochę, próbując dotrzeć do najdalej położonych traw. Jego dotknięty zboczeniem umysł nie wytrzymał. W pijanym widzie dotoczył się do młódki i z niespotykaną u osób w tym wieku lubieżnością zaczął masować jej uda. Nim zdążyła zareagować, zarzucił jej sukienusię na plecy i brutalnie wepchnął swoją męskość w wąską dziurkę.
- Aleś ty ciasna… - szepnął jej na ucho, pochylając się wprzód.
- J… j… ja… - wyjąkała pastereczka. Mężczyzna bez słowa wsadził jej dwa palce do ust, by była cicho. Zaczął się w niej poruszać, coraz szybciej i szybciej, dyszał i jęczał, nieświadom swego kategorycznego błędu. Krew pociekła po jasnych udach.
- J… j… ja… - znów próbowała coś powiedzieć pastereczka, ale wtedy krzyk bólu wyrwał się z jej ust i nie dokończyła.
Kilka chwil później z krwią zmieszała się biała sperma mężczyzny, który zdyszany opadł na ziemię obok. Biło od niego alkoholem. Pastereczka z niejakim trudem uniosła się nad nim.
- J… j… ja…
- No, chodź tu, mała… - wydukał pijak. Twarz pastereczki zrobiła się fioletowa jak makijaż wokół jej oczu.
- JA JESTEM FACETEM! – ryknęła. Oczy mężczyzny zrobiły się duże jak piłeczki pingpongowe.
- O… O… O… - teraz on zaczął się jąkać. – O… Orochimaru…?
Już-nie-pastereczka pewnie zaśmiałaby się z jego głupawej miny, gdyby nie to, że właśnie ją zgwałcił. Podniosła się i spojrzała na niego z góry.
- Tak, to ja… - syknęła z nienawiścią. - …Jiraiya.
Białowłosy natychmiast zerwał się na kolana.
- O rany, Orochimaru, wybacz! Nie wiedziałem, że to ty! Masz taką charakteryzację… Przepraszam!
- Nie przepraszaj, tylko wstań – zaśpiewał Orochimaru. – Nigdy już nie zobaczysz lustra!
Jiraiya zaczął uciekać, ale jego błędnik zapędził go w kozi róg.
- Tyle chciałem ci dać…- wyseplenił. Orochimaru zaczął zbliżać się do niego z kunaiem w ręku.
- Zabierz jej, zabierz jej, zabierz jej z ręki nóż…! – warknął wściekle, zbliżając się do Jiraiyi. Wrzask tego ostatniego rozszedł się po hali przy akompaniamencie chlupotu rozlewanej krwi.
Orochimaru stanął nad martwym ciałem przyjaciela.
- Trudno tak razem żyć nam ze sobą… - zanucił i odszedł.

Tak właśnie kończymy nasze słuchowisko. Reżyseria: Pein. Narracja: Kisame, Sasori, Konan, Deidara, Kakuzu, Tobi. Zespół: Akatsuki.

Obsada:
Pein, Tobi, Konan - Iao
Kisame, Sasori, Kakuzu, Itachi - Szmata vel Shimatta (jedna chała, czy szmata czy cholera)



Słuchowisko Akatsuki numer 2. Perypetie Deidary.
link do wersji słuchanej: Perypetie Deidary - audio


UCZCIWIE OSTRZEGAM, ŻE W PONIŻSZYM TEKŚCIE ZNAJDUJE SIĘ DUUUUUŻO RÓŻU I JEST NAWET JEDNO ZDANIE Z TREŚCIĄ DELIKATNĄ IDEOLOGICZNIE XDD (PARAFRAZA CHRZEŚCIJAŃSKIEJ MODLITWY).
Ponadto, wybaczcie tę obrzydliwą czcionkę prosto z Worda, ale jestem zbyt leniwa, żeby to wszystko poprawiać. Nie chcę spędzać nad tym kolejnych kilku godzin.

Słychać jakieś szumy, szelesty, potem dwa pioruny, aż w głośniku odzywa się męski głos.
Kisame: Dawno, dawno temu, gdzieś głęboko w gęstej, nieprzebytej puszczy, ciemnej i przerażającej, gdzie nieprzyjazne drzewa chylą swe poskręcane gałęzie ku struchlałym twarzom podróżników, skąd nikt nigdy nie wrócił i dokąd nikt o zdrowych zmysłach nigdy się nie zapuszcza, w Lesie Przerażenia, omijanego przez prawie wszystkie stworzenia boskie, poza jednym, najodważniejszym, które tam właśnie postanowiło założyć swoją siedzibę. W lesie, w ciemnym borze, tam właśnie znajdował się...
Słychać krzyk, uderza piorun.
Ks: BURDEL WIEWIÓREK!
‘Kuci kuci’, potem w głośnikach następuje następujący dialog:
Ks: o.O Erm... chłopaki? To na pewno to? ._.
Pein: Wiesz co? NI CHUJA. O_O
Tobi: Nie pseklinaj psy dzieciach! >.<
P: ...
Szelest kartek, potem dialog:
Ks: Kurwa mać... No nie mam tego, no. Co to w ogóle miało być?
P: No jakieś opowiadanie chyba.
Ks: A kiedy my to pisaliśmy?
P: {myśli chwilę} W czwartek w nocy?
Ks: Toż my najebani byliśmy wtedy, co ty pieprzysz...
P: ...
Ks: {olśniewa go} AAAAAAH! O kurwa.
Słychać dziecięcy płacz Tobiego z kącika.
Ks: A tobie co?
T: No bo... no bo... No bo wy mi pić wtedy nie daliścieee!
Płacz staje się intensywniejszy, slychać kroki.
P: Nie daliśmy?
T: NIEEE! T__________T
Ks: Ej, czy to oznacza...
P: Tak, to oznacza, że on wszystko pamięta {kiwa głową w zamyśleniu} Ej, TOBI!
T: Nie ksyc na mnie!! {ryczy głośniej} Mówiłeś, ze... ze mnie lubis!!
P: Mówiłem? Ee, znaczy - Tobi, no naprawdę cię lubię, nie płacz już...
Kilka pociągnięć nosem, płacz ustaje.
P: A TERAZ GADAJ, CHUJU, GDZIE JEST NASZ TEKST!! {potrząsa nim}
T: {struchlały} Miał tu psyjść na tę godzinę na góze... Tobi is a good boy! /’.’\
Ks: Miał przyjść...?
P: {puszcza go} Tę godzinę na górze? Dwunastą? Ej... Teraz jest dwunasta...
Zegar zaczyna wybijać dwunastą.
Ks: On się rozstraja... .___.
P: Cicho -.-‘
Wraz z ostatnim uderzeniem słychać trzask otwieranych drzwi.
Deidara: {wpada} Siemaneczusio, un! ^-^
P: .______________.
Ks: ...... {tiki nerwowe} O kurwa, róż... {mdleje}
Jakieś ciało uderza o podłogę.
P: Itacz, bierz go!
Z daleka inny głos:
Itachi: A czemu ja?! =.=’
P: Bo to twój kochanek, spierdalaj mi z nim!
Drzwi znowu się otwierają, potem jakieś ciało szura innym po podłodze.
D: Ou, kochanek, un? Dasz mi go? {trzepocze rzęsami}
I: A bierz go sobie {sadza go koło Deidary, wychodzi}
Trzask zamykanych drzwi, kilka kroków, cmoknięcie.
D: {podchodzi, całuje nieprzytomnego Kisame} No, kochaniutki, poczekaj, aż ja tu skończę, un ^-^
T: o.O Mm...
P: O_O Eee....
D: O, jakąś kózkę tu macie, un? {rozgląda się}
P: Erm... Kim ty, kurwa, jesteś? ._.
D: Jestem Deidara, un {podaje mu rękę do całowania}
Kilka kroków, stłumione ‘Kurwa!’, uderzenie ciała o ziemię.
P: {odsuwa się, potyka i przewraca na Tobiego} O kurwa...
T: AUA! Spieldalaj, za cienski jestes! T.T
P: {spogląda na niego morderczym wzrokiem} Więc... Deidara... Słyszałem, że miałeś tu jakieś opowiadanie...?
D: {obrażony} Ja z tobą nie rozmawiam, rączki mi nie pocałowałeś. Un. {wyciąga}
Cmoknięcie.
P: No, a teraz? T__T
D: No dobrze, to ja powiem, un... Mogę już, gdzie jest mikrofon, un?
P: Ale czekaj, czekaj!
D: Hm, un?
P: A... A co ty w ogóle miałeś opowiadać?
D: No jak to co, un? Moje perypetie! Jak wybrałem się do Konohy, un. No przecież ci to opowiadałem na tamtej imprezce, mówiłeś, że ci się podoba, un ^-^
P: Ach, na pewno tak było... No to siadaj, tutaj mamy mikrofon, możesz zaczynać.
D: No bo to było tak, że ja poszedłem sobie do Konoha-Gakure, no wiecie, tak na spacerek, un. No i... erm... Przepraszam, ja się tak trochę stresuję przed publicznością, un ^^’ No i tam był taki las, taki duży las, miał takie grube drzewa, un... W ogóle całkiem ładny to był las, te drzewa takie zadbane, zdrowe i w ogóle, i tak fajnie słoneczko przeświecało, nie to, co u nas, un. U nas to ohyda, nawet nie warto mowić, un. No ale ja tak sobie szłem i szłem...
P: {przez zęby} Szedłem...
D: Nie, no bo ‘szedłem’ to jest jak się tak maszeruje, a ja sobie szłem powolnym spacerkiem, un! Szedłem dopiero później, un!
P: ...
D: No. A na razie sobie szłem i szłem SPACERKIEM, un... No i patrzę, a tam taki mały słodki blondynek pod drzewem stoi i... i coś robi, un. No ja nie wiedziałem, co on robi, miał w rączce jakieś takie dziwne nożyki trójkątne i on nimi rzucał, i w ogóle jakieś dziwne rzeczy z nimi wyczyniał, un... Nie, nie wkładał ich sobie nigdzie, nie wiem, co wy myślicie, un...
P: Ale my nic nie powiedzieliśmy.
D: No to mi się tylko wydawało, un...
P: Głodnemu chleb na myśli...
D: No, nieważne, un. Tak czy inaczej - ten blondynek, un. Strasznie mi się podobał ten blondynek, miał takie przepiękne blond włosy i takie prześliczne niebieskie oczy i tak fajnie skupiony był, un... Aż mi się coś w środku unosiło, un. A może to na zewnątrz było, un? No, ale nieważne, newermajnd jak wy to tam mówicie, un...
T:Nevelmind, nevelmind, I’m dzust talking thlough the wine... Pein zalaś mi wpieldoli... I będę źdychał siam... Nie bij... T.T
Słychać odgłos wciąganego powietrza, potem wypuszczanego.
P: {bierze głęboki wdech, uspokaja się} Kontynuuj, Deidara, nie przejmuj się nim.
D: No. To ja podchodzę do niego i:
- Bück dich! Un.
A on:
- WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!
No ale nic nie zrobił, tylko patrzył się na mnie takim przerażonym wzrokiem, jakbym ja mu jakąś krzywdę zrobił, un. No co to ma, kurwa, być, un? No to się wkurwiłem, jebnąłem go o to drzewko, wypiąłem, ściągnąłem mu te jego spodenki (tak na marginesie to były bardzo ładne, lubię pomarańczowy kolor), no i przystąpiłem do rzeczy, un. A on z jakiegoś powodu zaczął na mnie krzyczeć, kurwa, o co chodzi, un? Ja mu miłosiernie robię wielką, wspaniałą przyjemność, a on się na mnie wydziera, un?
- AAAAH!
Tak bezczelnie, un!
- AAAAAH!
Słyszycie, un?
- AAAAAAAAAAAAAAH!
Myślałem, że mnie tam szlag trafi, ale nie dałem się odstraszyć, un.
- AAAAAAAAH!
No tak czy inaczej bardzo fajnie mi wtedy było, skończyłem bez problemu, nikt nie przeszkadzał, un... Nie to co u nas. U nas to jak chcesz się kulturalnie pobzykać na środku centrum handlowego, pod takim jednym ładnym drzewkiem w doniczce, to krzyczą, wyzywają i dzwonią po policję, un... Ale na szczęście panowie policjanci wyrozumiali, pewnie sami tak nie raz, nie dwa robili, un. Wystarczyło tylko im dmuchnąć w ‘balonik’, a najlepiej to cały napompować, un...
P: ...
T: ...
D: No i tego blondaska też napompowałem i jeszcze zrobiłem ‘Katsu’, tak za karę, to tak fajnie krzyknął na koniec:
-AAH!
I tak opadł, w ogóle pizgnął się jeszcze o drzewo, musiało boleć, un... W sumie nie, wtedy to już go nic nie bolało, un. No bo wystawcie sobie, podchodzę do niego, przewracam go, a on nic, un. Szturcham go, a on nic, un. No i w ogóle nie reagował, nic, tylko go zabiłem, un.
- Oops, I did it again... - zaśpiewałem jeszcze, wiecie, takie epitafium, i poszedłem wreszcie do Konohy, un.
T: Naluto in deśpail, weakened by the lape, defeated...  Lost his plide in his dick... A folmel claypot-makel, with a impulse or desile... {ucicha}
D: No i w tej wiosce tam była taka ładna nieśmiała dziewczynka, miała białe oczy i czarne włosy, w ogóle fajniuchna była, un. Ale bałem się, że jak taka nieśmiała, to nie będzie chciała ze mną nic zrobić, nawet na masaż pójść albo do spa, un... no to zamiast ją zaczepić to ją śledziłem, un. I poszła do takiego dużego domu, a potem tam przyszła taka słodka RÓSHOFFA dziewczyna, ja już o niej kiedyś słyszałem, jak ona miała na imię, un? A tak – Sakura, un. Ja słyszałem, ale nie widziałem, no to nie wiedziałem, że ona taka RÓSHOFFA, un... No i razem z nią przyszła taka duża kobitka, cycki miała jak dwa melony, w ogóle tylko płaszcz i takie coś siatkowego tylko na sobie miała, jakaś ekshibicjonistka, un... Znielubiłem ją od pierwszego wejrzenia, w końcu tylko ja mogę się ekshibicjować, un...
P: Ona jest pedałem... Wlaśnie się dowiedziałem... Że duszą i ciałem... ona jest pedałem... o.O
T: A na mnie to ksycys, tak? >.<
D: {niezrażony mówi dalej} No to postanowiłem je podglądać, un. Ona miała zakratowane okno, więc zacisnąłem palce na tych zimnych kratach, un...! {egzaltuje się}
T: Wylwij mulon ziemby klat...
Słychać trzask pioruna.
P: Tobi... >.<
T: Juś nie będę...
D: No i zobaczyłem, że kajdankami przykuwają tą szatynkę do łóżka, normalnie aż mnie to podnieciło, un...
T: ...zelwij kajdany, połam bat. A muly luną, luną, luną i pogziebiom staly świaat... Wylwij mulon ziemby klat, {egzaltuje się} zelwij kajdany, połam bat! A muly luną, luną, luną i pogziebiom staly... świat...? {spogląda na Peina z przestrachem}
P: RAWR!!
Odgłosy walki, krzyki.
D: Chłopcy, zagłuszacie, ja tu opowiadać próbuję, un...
Dźwięki walki ucichają, słychać tylko cichy, przeciągły jęk.
D: No, un. I one tak zaczęły się nawzajem... no wiecie, un. Tu paluszek, tam języczek, un... A ta szatynka to miała najgorzej, bo musiała na to patrzyć, a sama nie dostawała, un. Najlepsza ta RÓSHOFFA, wzięła kobitkę, walnęła ją na łóżko i zaczęła ją... no wiecie, un. Zaczęła ją tam... no, tego... lizać, un. W sensie - ‘tam’... No wiecie, gdzie, un.
P: ...
T: ... O_O
D: No, mówię wam, a ja to wszystko widziałem, bardzo dokładnie, un. Ale miałem frajdę, un. Normalnie wspomnienia wracały, jak jeszcze byłem młody i głupi i takie rzeczy robiłem, un... Nie, żebym teraz nie robił, no oczywiście, że się zdarza, un...
Słychać trzask otwieranych gwałtownie drzwi.
Konan: AAAAAAAAAAAAAAAAAH!
Hidan: RAWR!
Sasori: MWAHAH!
Kakuzu: NIAHAHAHAHA!
Zetsu: NIAAAAAHAHAHAHAHA!
P: Co tu się, kurwa, dzieje?! Konan, o co chodzi?
Kn: No bo… no bo…
H: No bo cię podrywamy.
Kn: No właśnie! T__________T
P: Który z was ośmielił się podrywać moją dziewczynę? {przygarnia Konan do piersi}
H: On.
S: On.
Z: On.
Kk: O-o-on.
Kn: Ej, nie jestem twoją dziewczyną! {odpycha go}
P: Ale ty jesteś głupia... -.-‘
H: {przyciąga Konan do siebie} Oh, you touch my tralalala…. my ding-ding-dong…
Słychać krzyk kobiety.
Kn: W-W-W-W-WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHH!
D: Do you wanna touch my tralala, un? {do Tobiego}
Słychać krzyk dziecka.
T: W-W-W-W-WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHH!
Kk: T-t-trala-la-la-lala-lalistyk-k-ka… -.-‘
T: Tralala, lis tyka…
P: Nie, to lisa tknęli >.> {wymowny look na Deidarę}
D: Uuuun… =^-^=
H: Kto… kto to jest? o.O
P: To jest blond przyjacie… przyjaciół… blond przyjacielółka z czwartkowej imprezy…
S: Czwartek…? Czwartek, czwartek, czwartek… To ten dzień po środzie, nie? Normalnie dałbym sobie rękę uciąć, że po środzie był piątek…
P: WROOOONG!
Słychać uderzenie siekiery o drewno.
S: Au. It hurts.
D: Ale z ciebie drewniak, un… Sasori, nie? No, na tej imprezce nawaliłeś się jak pieniek, a potem taki sztywny byłeś, un…
S: {ignoruje go} Ej, chłopaki… Jak my trafiliśmy wtedy do domu?
Kk: Ja-ja-jak-kieg-g-go d-d-d-dom-mu?
S: No tego...
H: To my mamy dom...?
Z: Heey, gdzie my jesteśmy? o.O
Kk&H&Z&Kn: WWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!
S: ...
Kk&H&Z&Kn: WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!
P: Przestańcie drzeć mordy!
Kk&H&Z&Kn:  WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!!
P: ZAMKNĄĆ SIĘ!
Kk&H&Z&Kn: WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!!
P: SILENCE! I’LL KILL YOU!
Kk&H&Z&Kn: …
S: Wah.
P: -_____________-‘’’ Sasoriiii...
S: Przepraszam, musiałem. To gdzie jesteśmy?
P: Jesteśmy w studio i nagrywamy audycję radiową.
H: UAAAAU *___*
D: No, un! I to ja mówię, bo opowiadam, więc nie przeszkadzajcie już, un!
H: Dobra, jesteśmy cicho... Ej, a czemu Kisam leży nieprzytomny? O_O
D: CIIIICHOO, UUUN!
H: ...
D: Dobrze, un. No, ale wracając do opowiadania, un. Ta Sakurwa... Znaczy Sakura, un... Przepraszam, nie lubię jej, un. Kradnie mi kolor!  Ona dalej lizała muszelkę tej ekhibicjonistki, a ta czarnowłosa wciąż tylko patrzyła, aż w końcu nie wytrzymała i zaczęła się ruszać, i jęczeć, że ona też chce, un... No to ta kobita zeszła z łóżka i klęknęła, żeby jej robić dobrze, a tamta RÓSHOFFA nie przerywała, tylko zeszła za nią i kontynuowała, un. I wszystkie tak jęczały, i jęczały, wszystkie, nawet ta RÓSHOFFA, bo potem ułożyła się tak, że ta czarna bawiła się w niej palcami, un... A ja tylko patrzeć mogłem niestety, a tak bardzo chciałem się przyłączyć, un! T___T
T: Nie pła...
D: {totalny fałsz} Ale nawet kiedy będę saaam, nie zmienię sięę, to nie mój świat... Przede mną...
P: Dobra, dobra. {przerywa mu} Już, opowiadaj dalej.
D: No dobrze, un. Tak czy inaczej ja już nie mogłem wytrzymać takiego bezczynnego siedzenia, un. Tutaj sami mężczyźni, więc na pewno mnie rozumiecie, un...
Kn: TY SZOWINISTYCZNA ŚWINIO!! {rzut} RAAWR!
P: {łapie ją za ramiona}
Kn: PUŚĆ MNIE, KURWA!! ET TU CONTRA ME?! Te wasze pierdolone plemniki i ich solidarność! >_______<
D: /’.’\
Kn: {uspokaja się} Piejdoję taki śpaciejek {wychodzi}
P: Mów dalej, przejdzie jej.
H: Tak, mów! Wszedłeś tam i co?
D: Ale ja tam wcale nie wchodziłem, un. A po co miałem psuć im zabawę? Odeszłem od tego okna SPACERKIEM i obeszłem SPACERKIEM cały ten dom, un. Był taki wieeelki, naprawdę, un. I wszędzie miał zakratowane okna, un. I był pomalowany na taki przepiękny biały kolorek i miał czarne kraty, i czarny dach, i czarne drzwi, taki monogamiczny był, głuptas jeden, un...
P: Monochromatyczny... -_____-‘’’
D: {ignoruje go} No, ale w końcu obeszłem SPACERKIEM cały ten dom, a jak wyszłem SPACERKIEM zza rogu, to te laseczki właśnie się żegnały, i każda poszła w swoją stronę, un. Przez chwilę myślałem, czy by nie pójść za tą kobitką, zobaczyć, gdzie teraz będzie się ekshibicjować, ale sobie odpuściłem, co ja będę patrzył na coś, co mam na co dzień, un... No więc poszedłem za tą RÓSHOFFĄ, bo ona tak szybko szedła...
P: Szła, kurwa, mać... -_____-‘’’ {bliski załamania nerwowego}
D: Ja ci już mówiłem, ‘szła’ jest jak jest tak wolno, SPACERKIEM, a jak szybko to ‘szedła’, un! I się nie kłóć, bo zrobię ‘Katsu!’ i ty się rozpękniesz jak balonik, un!
P: ...
D: No, un. Odezwij się jeszcze, to zobaczysz, un. No i idę za tą Sakurwą... znaczy – Sakurą, un. I ona poszedła do takiego zaułka, tam było tak ciemno, takie nieprzeliczone ciemności tam panowały, uun!
P: Nieprzeniknione... -____-‘’’
D: Ja ci, kurwa, mówiłem, żebyś przestał mnie poprawiać, un! >___<
Słychać dźwięk gwałtownie odsuwanego krzesła, a potem krzyk mężczyzny.
P: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!
D: Skurwysyn zajebany, un.
S: Au. IT hurts.
Kk: Llid-derze, w-wszys-s-st-t-tk-k-ko w-w-w p-p-p-p-porządku?
Słychać tylko przeciągły jęk, kaszel, krzyk, kaszel, krzyk:
Z: {odkasłuje} UAA {kasła} UAAAAA-AA-AAAA, ZOMBIEEE!! O________O
Uderzenie kolan o podłogę.
H: {pada na kolana} Borze brzUSkowy, miej nas w swojej opiece, w imię olchy i sosny, i dębu SZKARŁATNEGO, amen.
Głos dobiegający zewsząd, przepełniony bólem:
Jashin: Hidanie! Et tu contra me? I ty także mnie opuszczasz...? Zawiodłem się na tobie. Hidanie...!
H: Jashinie... czy to ty?
J: Nie, kurwa, bór brzUSkowy -.-‘
Uderzenie pioruna, krzyk.
J: I nie amen, tylko jemioła -__-‘’’
Dźwięk palenia się.
H: Tsssssssss {wypala się}
D: I ja się zastanawiałem, po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, no po co, po co, no po co, no po co, no po co, no po co ona poszła tam, do tego tak ciemnego, tak mrocznego, tak... no jakoś tam zaułka, a ona... ona... Ona usiadła i zaczęła ryj malować, un. No to podchodzę i:
- Na tłustych wargach jeszcze ślad tych brudnych, słonych nocy...
A ona wstała i:
- To śmieszne, że zarzucasz mi ucieczki w kupę błota, że pytasz o prawdziwy wstyd i gdzie jest ma istota. Zabieram kosmetyczkę swą, odwracam się, odchodzę.
A ja tylko złapałem ją za ramię, walnąłem ją o ścianę i bez słowa zacząłem zrywać z niej ciuchy, un. A ona nic, wyobraźcie sobie, nawet nie jęknęła, un. Nie wyrywała się, stała spokojnie, un. Ba, jeszcze mi pomogła, odwróciła się grzecznie, un. I to mnie jeszcze bardziej podkurwiło, no to wbiłem się w nią z całej siły, chociaż wcale nie była ładna ani nic takiego, un. Nie to, co tamten blondynek w lesie, un...
Słychać desperacki krzyk dziewczyny.
Kk: J-ja p-p-p-p-p-p-p-p-p-p...
Z: Nie strzelaj! {zakopuje się}
Kk: ...p-pierdolę... {wychodzi}
Słychać trzaśnięcie drzwiami.
D: No i co miałem robić? Zostawiłem ją tam i poszedłem sobie, un. No i szwendam się po tej wiosce, i się szwendam, i się szwendam, aż tu nagle patrzę, a tam ta czarnowłosa, nieśmiała, znika za rogiem. No to biegnę...! I bieeegnę... i w ogóle. Un. A ona tam idzie, un. No to biegnę za nią, i mówię sobie, że no, już ją złapię i już jej wszystko powiem, i zapytam, a może się zgodzi, w końcu nie może być taka nieśmiała, skoro taką orgię i... i no wiecie, un. Aż tu nagle drugi zaułek, a z tego zaułka wypada taki zakapturzony łeb i łapie tą dziecinkę i wciąga ją tam do środka, un. Ja tak stanąłem przy wejściu, wyglądam za ten winkiel, ale tam, kurwa, tak samo ciemno, jak w tym wcześniejszym, to nawet się nie przypatrywałem, tylko stałem i słuchałem, un... Ta dziewczyna krzyczała, i krzyczała, i krzyczała, a potem nagle ucichła, jakby jej kto ręką usteczka zatkał, un. A potem słyszę:
- Shut up, and sleep with me, come on, why don’t you sleep with me...
A potem takie stłumione krzyki, un. A potem:
- MWAHAHAHAHAHAA!
I potem znowu krzyki… (To w tle to trąbka, ale uważajcie sobie, co chcecie)
Słychać desperacki krzyk kobiety.
A potem z tego zaułka wyprysnął taki cień i pobieeeegł! W dal normalnie, un. I za nim taki szczeniak jakiś zapierdalał, un. Słucham jeszcze przez chwilę, ale słyszę tylko ciężki oddech, no to wchodzę do tego zaułka...
Ta czarna leżała tak na samym środku, że to światło z latarni na głównej ulicy tylko lewą jej połowę ukazywało, a druga była skąpana w takim cieniu, un... I była cała naga, tylko porwane ciuszki na niej wisiały, i tak ciężko oddychała, i włosy miała rozrzucone, i nóżki rozłożone, i miała łzy na policzkach, un. No to mi się jej żal zrobiło, no bo... tak pomyślałem, un... że skoro ja ją śledzę już od samego początku, to coś chyba musiałem do niej czuć, prawda, un? Podeszłem więc SPACERKIEM i uklęknąłem, i położyłem sobie jej główkę na kolanach, un... I tak zacząłem rozmyślać, że ją zgwałcono zupełnie tak, jak ja zgwałciłem Sakur...ę... un. I mi się tak smutno zrobiło i poczułem takie ukłucie w serduszku, jakby sumienie się odezwało, i sam nie zauważyłem, jak zacząłem płakać, un... I... {pociąga nosem} Przepraszam, to takie wzruszające, un... T.T I zacząłem opowiadać jej, co zrobiłem...
- And my heart was beating fast, I began to lose control...
Ale ona nie dała mi skończyć, tylko położyła mi palec na ustach, ja się zdenerwowałem, w końcu nikt nie będzie mnie uciszał i tak mocno uderzyłem w tą jej rękę, że ona aż pisnęła z bólu, un...
- Forgive me, forgive me, forgive, me, forgive me... – zacząłem i znów mnie uciszyła, ale ja już jej nie odpychałem, ona spojrzała na mnie takim słodkim wzrokiem, a potem zaczęła opowiadać o swoim życiu, un...
- Całą noc, cały dzień sprzedajesz się, jakby życia ci było mało. Patrzą ci prosto w twarz, oczy ich pragną zabrać też twoje ciało...
No i tym razem ja ją uciszyłem i powiedziałem:
- There’s a heaven above you, baby, and don’t you cry tonight...
A ona z takim jakimś dziwnym gniewem, un:
- You can be my bad boy, be my man, be my weekend lover, but don’t be my friend!
T: Tobi is a good boy! But Tobi could be bad boy…
D: {do Tobiego} You can be my bad boy, be my man…
T: Erm… nah. Tobi will be good boy… .___.
D: No i ona tak do mnie, a ja sobie pomyślałem, że no hej, skoro mówi, że mam być jej weekendowym kochankiem, a jest, kurwa, sobota, to to nic, tylko zaproszenie jest, prawda, un? No i moja ręka tak jakoś poleciała i zaczęła ją macać po piersiach, normalnie aż sam się zdziwiłem, un... A ona nic, tylko położyła dłoń na moim karku i lekko nacisnęła, no to się pochyliłem  i ją pocałowałem, un... Nasze języki się splotły i całowaliśmy się tak naprawdę, naprawdę namiętnie, un... No a potem to wiadomo, nie będę opowiadał, bo się wstydzę trochę, un... Ale nie zrobiłem ani ‘Katsu’, ani ‘Bück dich!’, to było takie czułe i słodkie, un!
S:I screw you and goin’ home! Yy... sorry, nie ten tekst... Yrm... Ja stąd, kurwa, idę...
Słychać trzask zamykanych drzwi.
D: No a potem... Potem to postanowiłem zemścić się na tamtym durniu w kapturze, no jak tak można, un? No jak tak można, un?! NO JAK TAK MOŻNA, PYTAM, UN?!
T: Tak nie można odchodzić... Tak nie można się żegnać... {tęskny wzrok za Sasorim} Nie zostawiaj mnie tu T_T
D: No właśnie, tak nie można. No to  postanowiłem go znaleźć i powiedzieć mu, co myślę o krzywdzeniu takich pięknych pań jak Hinata (tak, nawet jej imię poznałem w tym zaułku, un! =^-^=), i go rzeczywiście znalazłem, nieco dalej, szedł sobie z tym swoim kundlem i się glupio cieszył, un. No to tym razem ja go wciągnąłem w taki zaułek i mu mówię, że źle zrobił, że tak się nie powinno i że teraz ma wrócić i przeprosić Hinatę, a on zaczął mnie przedrzeźniać, un...
- What, what?
- In the butt!
- I said: ‘what, what?’
- In the butt!
- o.O
- You wanna do it in my butt, in my butt? You wanna do it in my butt, in my butt? You wanna do it…
P: STOOOOOP!! Żadnego już pedałowania na mojej, kurwa, antenie! Nie ma mowy! Nienawidzę gejów!
D: Ph, homofob... -.-‘
T: {cicho, pod nosem} It’ś ołkej to be gay, letś lidziojś with the boyś in the gay way... Hoolay fol the kind of man thać you will find in the gay way… {spogląda z przestrachem na Peina}
P: …
D: …
T: …
Wszyscy: IT’S OKAY TO BE GAY, LET’S REJOICE WITH THE BOYS IN THE GAY WAY! HOORAY FOR THE KIND OF MAN THAT YOU WILL FIND IN THE GAY WAY!
Trzask otwieranych drzwi.
Kn: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAH!
Ciężkie kroki.
I: RAAAAAAAAAAAWR!
P: {przypada do Ita, bawi się jego krawatem, którego ten nie ma, solówka} Ooh, strongman, queen of the balls, our brotherly love – it’s a pleasure for all... I was once in you shoes, in the closet like you I had nothin’ to lose…
Wszyscy: Hey man, gay man, pick up the soap… Get on your knees and pra-a-ay!
I: x______X.......................................

Spis piosenek:
1. ’Kuci Kuci’ – autor nieznany
2. ‘Nevermind’ – Griffith Nanci (Nieważne, nieważne, ja tylko tak gadam przez wino...) [wykonanie tutaj: TOBI]
3. ‘Bück dich’ – Rammstein (Pochyl się!) [wykonanie tutaj: DEIDARA]
4. ‘Rise of evil’ – Sabaton (Naruto w rozpaczy, osłabiony przez gwałt, pokonany... Stracił wiarę w swego kutasa... Były lepiacz glinianych garnków poprzez impuls albo pożądanie... [parafraza]) [wykonanie tutaj: TOBI]
5. ‘Ona jest pedałem’ – Elektryczne gitary [wykonanie tutaj: PEIN]
6. ‘Mury’ – Jacek Kaczmarski [wykonanie tutaj: TOBI]
7. ‘Ding Dong Song’ – Günther (Och, dotknęłaś mojego tralala... Mojego ding-ding-dong...) [wykonanie tutaj: PEIN]
8. ‘Długość dźwięku samotności’ – Myslovitz [wykonanie tutaj: DEIDARA]
9. ‘Makijaż twarzy’ – Renata Przemyk [wykonanie tutaj: DEIDARA i SAKURA]
10. ‘Tortury’ – Renata Przemyk [wykonanie tutaj: SAKURA]
11. ‘Shut up and sleep with me’ – Sin with Sebastian (Zamknij się i prześpij się ze mną, chodź, dlaczego się ze mną nie prześpisz?) [wykonanie tutaj KIBA]
12. ‘Jealous Guy’ – John Lennon (I moje serce biło szybko, zacząłem tracić kontrolę...) [wykonanie tutaj: DEIDARA]
13. ‘Unforgiven III’ – Metallica (Wybacz mi, wybacz mi, wybacz mi, wybacz mi...) [wykonanie tutaj: DEIDARA]
14. ‘Idą złodzieje’ – Lady Pank [wykonanie tutaj: HINATA]
15. ‘Don’t you cry’ – Guns & Roses (Nad tobą jest niebo, kochanie, nie płacz...) [wykonanie tutaj: DEIDARA]
16. ‘Bad Boy’ – Cascada (Możesz być moim złym chłopcem, moim facetem, moim weekendowym kochankiem, ale nie bądź moim przyjacielem) [wykonanie tutaj: HINATA i DEIDARA]
17. ‘Tak nie można odchodzić’ – Tamara Kalinowska [wykonanie tutaj: TOBI]
18. ‘What, what? In the butt’ – Samwell (Co, co? W tyłku! Powiedziałem: ‘co, co?’ W tyłku! Chcesz to zrobić w moim tyłku, w moim tyłku? Chcesz to zrobić w moim tyłku, w moim tyłku? Chcesz to zrobić...) [wykonanie tutaj: DEIDARA i KIBA]
19. ‘It’s okay to be gay’ – Tomboy (Bycie gejem jest w porządku, radujmy się z chłopcami w gejowski sposób! Hura dla typu mężczyzn, których znajdziesz w gejowski sposób! Ojcze, królowo jaj, nasza braterska miłość – to przyjemność dla każdego... Byłem kiedyś na twoim miejscu, w takiej szafie, jak ty, nie miałem nic do stracenia... Hey, panie, panie geju, podnieś mydło... Na kolana i módl się!’) [wykonanie tutaj: TOBI, potem WSZYSCY + solówa PEINA]

Obsada, un:
Kisame – Kaati-chan x*
Pein – Shiro, głos obniżony o 30% XP
Tobi – Shiro
Deidara – Shiro
Itachi – Nitka-chan x*
Konan – Shiro, głos podwyższony o 4%
Hidan – Kaati-chan x*
Sasori – Kaati-chan x*
Kakuzu – Kaati-chan x*
Zetsu – Nitka-chan x*
Jashin – Shiro, głos obniżony o 15%, Bass Boost i Echo xD

4 komentarze:

  1. Iao-sama, nie wiesz, jak bardzo w tej chwili Cię kocham.
    JAK JA DAWNO TYCH SŁUCHOWISK NIE SŁUCHAŁAM. ;W;

    OdpowiedzUsuń
  2. )OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO git

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałam adres tej strony od koleżanki.
    Moje pierwsze yaoi. Omg!
    Ale historia fajna, zajebisty głos Deidary i słuchowisko rozwala. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jerzu jakie to zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń