Szybki Newsletter

SZYBKI NEWSLETTER

- nowe tytuły postów! z tagiem z fandomem, żeby nie było niespodzianek, jako że mi się tych fandomów narobiło a narobiło
- na samym dole strony jest lista tagów, a nad nią dodałam wyjaśnienia do niektórych tagów, bo już mnie ludzie pytali

- jeśli ktoś chce, a np. nie może wykorzystać tego czegoś pod spodem, co się nazywa "Subskrybuj" (bo byli ludzie, co mieli z tym problemy), to zostało mi jeszcze 9 miejsc dla powiadomień na e-maila (czyli podajecie mi maila, ja go tu wpisuję, i każda opublikowana notka będzie wam wysyłana... no. Ma to sens?)

wtorek, 31 sierpnia 2010

Stare ale jare #4: Tatuś (Sasori x Deidara x Kijaszek)

Kilka słów tytułem wstępu, un...
...czyli dlaczego wybrałam to opowiadanie.
Bo:
Mangehhujo Szszszanhingan jest genialne xD
A także: "Kochany pamiętniczku! Nie piszę już 'un', postanawiam się zmieniać." - to po prostu rozkłada mnie na kawałki.
A ponadto pamiętam, że mnóstwo ludzi padało, jak stało przy wyliczance XD

PS. Nie dam linku do nagrania, choć wielu może je pamiętać. Przy odrobinie szczęścia, jak mnie zamęczycie, to nagram nową interpretację, tylko z udziałem moim i Audacity ^^


Tatuś (Sasori X Deidara X Kijaszek)

Dzień 1.
Kochany pamiętniczku, un!
Dzisiaj był kolejny szybki numerek z Sasorim, un. Oj, ten był bardzo szybki, un. A jaki gorący! A mówiłem mu, na wszystką glinę, że to spirytus, a nie woda, un!
Ale, no, zacznijmy od początku, un.
On mnie tak pchał... i pchał... Znaczy – rozmawialiśmy, un. I to było tak szybko, że zajęły mi się włosy łonowe, un. No bo wczoraj zapomniałem wydepilować i takie efekty, un. No, ale po prostu wosk mi się skończył, un. Ale ta sytuacja przypomniała mi ostatni straszny sen, un. Ale ja ci powoli wszystko opowiem, kochany pamiętniczku, dobrze?
Milczenie uznam za zgodę.
Un.
No, popatrz, to było tak (och, natchnienie mnie łapie… ou!):
Nie wiadomo skąd w moim ciele wziął się ogroooomny Kijaszek (kijaszek z dużej, oczywiście, nawet zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić). Od samego początku mieliśmy problemy z komunikacją. Ja go próbowałem wyjąć, a on wciąż wracał na swoje miejsce. Skakałem, nabijałem się – a on nic. Uparciuszek. Muszę przyznać, że z wystającymi z obu stron trzymetrowymi badylami wyglądałem dosyć komicznie. Pomyślałem sobie, że poczłapię do naszego domu i tam poszukam pomocy. Z drobnymi problemami przedarłem się przez korytarz. Ale... zaklinowałem się w kuchni. Już nie wiedziałem, co robić, biegałem jak oszalały w przód i w tył – jakoby na tej szynie – i wołałem o pomoc. Tak, szczerze mówiąc, to było całkiem przyjemne.
Pomoc przybyła.
Pierwszy wszedł Itachi-senpai. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
Drugi wszedł... Kisame. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
Trzeci wszedł... Hidan. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
Czwarty wszedł... Kakuzu. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
(Trochę to nudne.)
Piąty wszedł... Sasori no Danna. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
Szósty wszedł... Zetsu-kun. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
Siódma weszła... Konan-chan. (O, a tu coś nowego.) Jak stała, tak padła. Zanosząc się śmiechem.
Ósmy wszedł... pan Lider Pein. Jak stał, tak padł. Zanosząc się śmiechem.
A ja biegałem... i biegałem... i biegałem... i się zapaliłem.
Kisame wreszcie powstał. Uniósł rękę w górę, zatoczył się i jęknął niewyraźnie:
- Szszyscy... WON. Byde gassził...!
Wedle rozkazu nastąpiła natychmiastowa ewakuacja. Ciekawe, co pili... Ej! Już wiem, gdzie jest moje wino! A raczej – gdzie było do niedawna.
Kisame w swoim obecnym stanie skupienia miał "drobne" problemy ze zmoldowaniem Chakry. I zmoldował jej troszku za dużo. Całe pomieszczenie napełniło się wodą.
W końcu Itachi-senpai się zlitował i stwierdził bełkotliwie:
- Ej...! Luddżie! Z tom wodoom czczeba cuś zr-robicz...! Mangehhujo Szszszanchingan…!
Traf chciał, że w wodę nie trafił – a było jej pełno. Co śmieszniejsze, mój kochany przyjaciel Kijaszek zamiast zniknąć, poleciał prosto w jego oko. I tak oto – przy pomocy ośmiometrowego kija – Itachi-senpai stał się drugim Kakashim.
Odezwał się Kakuzu:
- Ita-chuj. Oooocha to ja szii ne doszyję...
Itachi-senpai odpowiedział:
- Szichoo, spożyszsze od Kaszalota. Mendzie się Szszszanchingan nie należy...!
A wtedy z ciemnego rogu wyłoniła się przerażająca postać oświetlona tylko lekkim blaskiem świec. Spojrzała na mnie i prawie krzyknęła:
- Oooo! Mam nowe wiaderko! Deidara, chodź tutaj!!
Oczywiście ta mała pieprzona piłka do koszykówki na myśli miała zawartość moich pośladków.


Dzień 2.
Kochany pamiętniczku!
Nie piszę już "un", postanawiam się zmieniać. Muszę ci się pochwalić. Chyba jestem w ciąży.

Dzień 6.
Kochany pamiętniczku!
Opowiem ci, co działo się od dnia 2. Miałem normalne objawy ciąży: poranne mdłości, jadłem dziwne potrawy (banany miksowane z korniszonami są nawet całkiem dobre!), huśtały mi się nastroje.
Z całej tej sytuacji zrobię opowiadanie.

Dnia trzeciego biegałem rozradowany, powtarzając, że jestem w ciąży.
Dnia czwartego siedziałem i kojarzyłem moją ciążę ze snem. Wieczorem obwieściłem wszystkim, że w zaistniałej sytuacji, moje dzieci będą miały czarne włoski i Sharingan. Itachi-senpai nic nie powiedział.
Dnia piątego Itachi-senpai wciąż milczał.
Dnia szóstego zaczepił mnie w ciemnym rogu, skąd niecały tydzień wcześniej wyłonił się Tobi. Uniósł mnie za kołnierz tak, bym mógł spojrzeć mu w jego oczy i rozpoczął dialog:
- Skąd... masz... moje plemniki?!
- Jestem wiatropylny, Itasiu-kochasiu, to ty nie wiedziałeś? Będziesz tatusiem...

9 komentarzy:

  1. Hahah! Przeczytałam 10 minut temu, spojrzę na ostatnie zdanie i dalej chichoczę! xDD
    Bossskie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! ^^
    Szczerze mówiąc przez moment zastanawiałam się, czy to wrzucać, bo okoliczności powstania Tatusia nie są dla mnie szczególnie miłymi wspomnieniami, ale w końcu doszłam do wniosku, że jest zbyt zajebiste, żeby je zostawić ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ymm może być tylko tak się składa ze to jest blog o hentai (nazwa jednego z gatunków anime i mangi o tematyce pornograficznej) więc jak już zakładasz blog to pisz na temat...
    Atsumi Nagato

    OdpowiedzUsuń
  4. Wypraszam sobie, co tu jest przypadkiem nie na temat? Anime/manga jest. Yaoi (jeden z typów hentai) jest, wprawdzie w trochę dziwacznej formie, ale jest. Więc o co ci chodzi, Atsumi?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste kocham Deidare hehe ake sie uśmiałam!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Buhahahahahha!!!!!XD Te "Itasiu-kochasiu" mnie rozwaliło!!!! Normalnie ze śmiechu to aż z krzesła spadłam^^

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże, Boże Boże!
    Jakim cudem a raczej pechem ja wcześniej tego bloga nie znalazłam!?
    To jest nie boję się tego napisać GENIALNE, jednym opo, zostałam tak rozbawiona... że nie wiem.
    Śmiałam sie od początku do końca, błagam jeśli tu jeszcze zaglądasz, to pisz więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję przepięknie. Oczywiście, że jeszcze tu zaglądam! Z pisaniem jest gorzej, ale staram się jak mogę... Jakby ci było mało, to opowiadań na tym blogu jest sporo, a po prawej masz linki do innych ;) Więc ty się baw, a ja w tym czasie postaram się coś ogarnąć, hm?

      Usuń