Szybki Newsletter

SZYBKI NEWSLETTER

- nowe tytuły postów! z tagiem z fandomem, żeby nie było niespodzianek, jako że mi się tych fandomów narobiło a narobiło
- na samym dole strony jest lista tagów, a nad nią dodałam wyjaśnienia do niektórych tagów, bo już mnie ludzie pytali

- jeśli ktoś chce, a np. nie może wykorzystać tego czegoś pod spodem, co się nazywa "Subskrybuj" (bo byli ludzie, co mieli z tym problemy), to zostało mi jeszcze 9 miejsc dla powiadomień na e-maila (czyli podajecie mi maila, ja go tu wpisuję, i każda opublikowana notka będzie wam wysyłana... no. Ma to sens?)

wtorek, 31 sierpnia 2010

Stare ale jare #6: Krople krwi (Itachi x Sakura)

Krótka notka tytułem wstępu, czyli dlaczego akurat to...
Po pierwsze, wpadło mi do głowy, że ci z was, którzy pamiętają to ze starego bloga, zabiliby mnie, gdyby zabrakło tego tutaj xD

Poza tym, żeby nie było, że (poza słuchowiskami) wrzucam tylko opowiadania, którym nie da się nic zarzucić, to oto są "Krople krwi" i... cichoczący Itachi O...o To przeważyło xD


Krople krwi

- Proszę, pozwól mi, Ita-kun.
- Nie ma mowy. Nie jesteś w moim typie.
- Ale ty jesteś w moim. Pozwól mi.
- Nie ma mowy.
- Chuj ci w dupę! – szesnastoletnia dziewczyna opadła na kolana i zaczęła dobierać się do rozporka dużo starszego od niej mężczyzny, stojącego pod ścianą. Westchnął. Gdy wprowadziła jego penisa do ust, jęknął cicho, niemal niedosłyszalnie, ale szybko się opanował. Złapał jej włosy i głęboko wepchnął jej męskość do gardła. Za głęboko.
Otworzyła szeroko usta, chcąc się od niego oderwać, ale trzymał ją mocno. Łzy pojawiły się w jej powiekach. Zaczęła się dusić.
Jednak on po chwili doszedł i sam rzucił ją na ziemię. Jej płuca z rozkoszą zaczęły napawać się dostępem do powietrza. Mężczyzna stanął nad nią.
- Tak bardzo smakuje ci moja sperma, Sakura? – Itachi uśmiechnął się arogancko. – Więc ją dostaniesz… bezpośrednio.
Błysk zatańczył w powietrzu, gdy wyjął z kabury kunai. Zerwała się z ziemi, ale to jej nie uratowało. Chwycił ją za ramię i z powrotem rzucił na kolana. Nim zdążyła zareagować, wbił jej ostrze między piersi.
Rozwarła szeroko oczy. Przecież nie mogła teraz umrzeć. Musiała się utrzymać przy życiu. Szybko wykonała kilka pieczęci.
- Mądrze – przyznał mężczyzna. – Jutsu zatrzymujące obumieranie komórek. Widać naprawdę chcesz, żebym cię zerżnął.
Jego nabrzmiała męskość unosiła się w powietrzu przed nią przez chwilę, a potem gwałtownie skierowała się do wnętrza rany na jej piersi.
Wrzasnęła z bólu. Czuła, jak ścianki jego penisa ocierają się mocno o brzegi rany, a główka uderza o serce. Nie mogła oddychać. Pulsująca tętnicza krew rozlewała jej się wewnątrz ciała, gdy zatrzymana jego członkiem nie mogła wydostać się na zewnątrz. Pieczenie ogarniało jej płuca i żołądek. Krzyczała, ale każdy gwałtowniejszy ruch powodował większy ból. Zaczęła żałować swego jutsu.
- Chcesz, żebym cię przeleciał? – zapytał drwiąco, obserwując spermę, która zaczęła mieszać się z krwią z jej ciała.
Pokiwała głową.
- Więc tego nie zrobię – warknął ze wściekłością, nagle znajdując się za nią i przejeżdżając językiem po jej karku. Zaraz potem złapał jej głowę i gwałtownie obrócił w swoją stronę. Skóra ledwo wytrzymała, gdy twarz dziewczyny obróciła się prawie o 180 stopni przy akompaniamencie rytmicznych trzasków łamanych kości. Krzyknęła znowu.
Krzyk urwał się w połowie.

Jeden trzymał ją od tyłu. Czuła na karku jego gorący oddech. Drugi pojawił się przed nią.
- Ita-kun... - jęknęła. Uśmiechnął się arogancko i nagle przy jego boku pojawiła się jej matka. Uderzył ją pięścią w twarz, upadła na ziemię. Nim zdążyła się podnieść, przygwoździł do podłoża jej kark. Drugą ręką podniósł jej biodra i zerwał spódnicę.
Wszedł w nią brutalnie, kobieta krzyknęła.
- Sakura...! – pisnęła. – Sakura, pomóż mi...! Jesteś nin... - nie dokończyła, bo krzyk znów rozdarł jej gardło.
- Mamo! – różowowłosa zaczęła się wyrywać, ale nagle okazało się, że nie ma za nią żadnego mężczyzny, że jest tylko przywiązana grubymi sznurami do drewnianego pala. – MAMO!
Itachi nie przejmował się jej krzykami. Rżnął kobietę mocno i rytmicznie, dysząc i jęcząc z rozkoszy. Sakura widziała dłoń matki, zaciśniętą kurczowo na nieistniejącej ziemi, gdy próbowała opanować niesamowity ból, roznoszący się po całym ciele.
Uchiha nagle chwycił jej włosy i pociągnął w swoją stronę, zmuszając ją gwałtownie do podniesienia się na ręce, i chwilę potem trysnął. Kobieta opadła na łokcie, a biała sperma zaczęła spływać po jej jasnej skórze.
Sakura patrzyła z przerażeniem, jak mężczyzna zapina rozporek i podrywa jej matkę do pionu. Przygryzła wargę.
- Zostaw ją! – krzyknęła, ale Itachi i tak przejechał dłonią po szyi kobiety. Potem powoli skierował swe palce niżej, by zaraz zacisnąć je na jej ramieniu. Oderwał je od ciała jednym, silnym ruchem.
Wśród strzępków przedramienia widać było pogruchotane stawy. Krew trysnęła strumieniem z nieistniejącej już tętnicy.
- MAMO!! – wrzasnęła Sakura, czując zimne łzy, zbierające jej się pod powiekami, gdy kobieta krzyknęła z bólu. Itachi uśmiechnął się złowieszczo, chwycił jedyną pozostałą jej rękę za nadgarstek i pociągnął go w odwrotnym kierunku niż chory bark. Różowowłosa jak przez mgłę widziała rękę swojej matki, lądującą pod ścianą, a za nią krople krwi. Nogę kobiety zaraz potem wykręcono i oderwano od ciała razem z połową miednicy. W ranie można było dojrzeć błyszczące płynami ustrojowymi narządy wewnętrzne. Krzyczała desperacko. Sakura też krzyczała: wołała matkę i jednocześnie błagała Itachiego, żeby jej nie zabijał.
Nie posłuchał. Chwycił kobietę za szyję i uniósł jej rozczłonkowane ciało, by po chwili rzucić nim o wyimaginowaną ścianę. Z bladych już ust wyrwało się kilka kropel krwi, a ich właścicielka opadła powoli na ziemię.
Której pod nią nie było.
Jednak zanim zsunęła się w ciemną, bezdenną otchłań, jej lewa kostka została brutalnie przyciśnięta do brzegu stopą Itachiego. Rozległ się ohydny trzask miażdżonych kości, podkreślony echem i akustyką pomieszczenia. Jej ciałem zarzuciło i po krótkiej chwili także ta noga została pozbawiona jakiegokolwiek połączenia z biodrem.
Sakura patrzyła z przerażeniem, jak jej matka znika za krawędzią.
- Nie... - szeptała. – Nie... To niemożliwe... Nie mogłeś jej zabić, nie mogłeś!
- Nie zrobiłem tego – odparł spokojnie mężczyzna i spojrzał w górę. Gdy dziewczyna podążyła za jego wzrokiem, zauważyła wybrakowane ciało. Itachi patrzył beznamiętnie, jak rozbija się ono o twardą ziemię u jego stóp. Plecy były nienaturalnie wygięte.
- Sakura... - szeptała wciąż żywa kobieta. – Błagam... zrób coś... 

- Zamknij się już – zdecydował mężczyzna. Podniósł ciało i przyłożył je do siebie, a potem wbił mu palce między żebra.
- Nie! Nie rób tak! Nie rób! Przestań!! – wrzeszczała Sakura, widząc, jak skóra jej matki powoli się rozstępuje. Wtem cała kobieta wygięła się, łapiąc ostatni oddech, a na całej długości tego, co zostało z jej ciała powstała rana, z której powoli wypłynęły jelita, pociągając za sobą żołądek, i opadły na ziemię wraz z płucami przy akompaniamencie cichego, mokrego odgłosu. Serce oderwało się od słabej tętnicy i spoczęło na szczycie stosu.
Mężczyzna rzucił z obrzydzeniem skórę i głowę. Zaczął powoli iść w stronę Sakury. Z czubków jego palców spływała krew kobiety. Haruno próbowała się od niego odsunąć, odgięła daleko głowę, ale on zbliżał się nieubłaganie. Roztarł czerwony płyn na obu stronach jej szyi i na piersiach.
Drżała, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń.
- Mamo... - szeptała. – Mamusiu... Jak mogłeś... Jak mogłeś jej to zrobić...? Jak mogłeś? JAK MOGŁEŚ?!
- Zwyczajnie – odparł Itachi beznamiętnie.
- TY SKURWYSYNIE!!
- Oj, nieładnie tak mówić. Mama cię nie nauczyła? I chyba już nie nauczy...
- NIENAWIDZĘ CIĘ! NIENAWIDZĘ CIĘ, SKURWIELU!! NIENAWIDZĘ CIĘ, ROZUMIESZ?!
- Nie denerwuj się tak, maleńka.
Wyrwała się w jego stronę, ale sznury były mocne.
- Aż miło patrzeć... - zadrwił. – ...z jakim zapałem bronisz swojej rodziny, swoich bliskich... i jak nie możesz im pomóc. Prawie się wzruszyłem. Ale prawda jest taka, że jesteś zwykłą dziwką. Kakashi, Naruto, potem próbowałaś Sasuke, ale był w stanie ci się oprzeć, jak na Uchihę przystało. A ja sobie skorzystałem, mając okazję.
- Ty draniu! Ty ścięty chuju! Ty pierdolony skurwysynie!
- Nie jestem twoim synem.
Ucichła na ułamek sekundy, ale zaraz znów zacisnęła zęby.
- NIENAWIDZĘ CIĘ!!
- Jeszcze nie masz za co – rzekł spokojnie i znów się od niej odsunął. I nagle widok wokół niej zafalował. Znalazła się w pomieszczeniu przypominającym loch. Kamienne ściany pokryte zgniłą zielenią, ułożone były w równiusieńki kwadrat i otaczały pal, do którego była przywiązana, oraz krzesło, stojące naprzeciwko niej, do którego przywiązany był...
...Sasuke.
Jej usta rozchyliły się odrobinę. Całe ciało Uchihy pokryte było grubą warstwą krwi. Jego noga, wygięta pod nienaturalnym kątem, błyszczała w ciemnościach nagimi kośćmi, a w skórze widniało mnóstwo kunai. Jego opuszczona głowa podniosła się odrobinę, by mógł spojrzeć na Sakurę jednym okiem. Rozwarła szeroko powieki, przerażona widokiem.
- Kto...? – jęknęła.
- To... Itachi... - wydusił chłopak. Ruchem ust spowodował przesunięcie się świeżych blizn po poparzeniach, pokrywających połowę jego twarzy.
- Sasuke-kun... - szepnęła. – Co... Co on ci zrobił?
- Nieważne – Itachi wyszedł zza rogu, kierując się w ich stronę. – Módl się, żebym nie zrobił tego samego z tobą.
- Nii-san... – głos Sasuke był ochrypły, jakby wcześniej długo krzyczał. – Błagam... litości... 

- Pomyślę, Sasuke-nii-chan – Itachi przykląkł przy jego krześle. – Powiedz mi tylko... Czy chciałbyś ją przelecieć?
- Nie – odparł chłopak bez zastanowienia i od razu dostał z pięści w poparzoną część twarzy. Jęknął z bólu, chwiejąc się w miejscu.
- Zła odpowiedź.
- Ale prawdziwa...
Mężczyzna złapał brata za kołnierz i pociągnął do siebie z taką siłą, że wyrwał z krzesła poręcze, do których przywiązane były wcześniej ręce Sasuke. Dwa kawałki surowego drewna opadły na ziemię z trzaskiem, który podkreślał zapadłą ciszę.
- Zapytam jeszcze raz – wysyczał Itachi. – Czy chcesz ją przelecieć?
- Nie – powtórzył chłopak. Sakura odwróciła wzrok, ale i tak doskonale słyszała gruchot łamanych gwałtownie kości, ich cichy stukot o kamienną podłogę i desperacki, błagalny wrzask, towarzyszący temu wszystkiemu.
- Błagam, Itachi-nii-san, przestań! – wykrzyczał Sasuke.
- Jaka jest prawidłowa odpowiedź? – zapytał sykliwie mężczyzna.
- Oto-san zawsze powtarzał, że prawdziwa...
- Chuj mnie obchodzi, co mówił nasz ojciec!! – ryknął Itachi, szarpiąc bratem za zdrową rękę. – Zrozumiano?!
- Itachi-nii-san! – ciało chłopaka uderzyło o ścianę, a on sam, trzymał się kurczowo za kikut, z którego obficie ciekła krew. Krzyczał.
- Chciałabyś mu pomóc, co? – mężczyzna nagle znalazł się za różowowłosą i lizał powoli jej ucho. – Krzyczy tak głośno. Musi go to okropnie boleć. Ale nie możesz mu pomóc, bo jesteś... 

Zachichotał.
- ...zbyt słaba.
- Ty...! – próbowała się wyrwać, ale miał rację: była za słaba. Poczuła ciepło na policzku. Z przerażeniem zobaczyła obok swojej twarzy palce mężczyzny, okryte czarnymi płomieniami. Nie zdążyła obrócić głowy, zanim zbliżył je do jej oczu. Wrzasnęła. Łzy wymieszały się z płynną czerwienią i powoli zaczęły spływać po jej wygiętej w grymasie bólu twarzy.
- Sakura... - jęknął Sasuke. – Pomóż mi... Tylko ty możesz...
Jego dalsze słowa były tak słabe i ciche, że zagłuszył je chlupot krwi, wylewającej się na ziemię z jego ramienia. Znów próbowała się wyrwać. Ból oczu powoli mijał, a mózg przestawiał się na słuch. Do jej uszu dotarło szybkie bicie jej własnego serca, coraz wolniejsze bicie serca Sasuke i stukot zębów Itachiego, gdy uśmiechnął się szeroko. Jednak ból natychmiast wrócił. Poczuła zimne obiekty, które mężczyzna wepchnął do jej oczodołów. Były ostre. Jak czerwone szkło.
- Sa... ku... ra... - to było ostatnie słowo Sasuke, zaraz potem jęknął i westchnął. W ciszy, która zapadła, słychać było tylko ciche odgłosy kropel krwi, rozbijających się o ziemię. I stukot ręki, która bezwładnie opadła.
Krzyknęła, gdy zimne ostrze metalu wbiło się pod skórę na jej podbrzuszu, a potem powędrowało w górę. Spokojnie wpadło w pępek, prześlizgnęło się między jej piersiami i obojczykami, wjechało na szyję, a potem skierowało się w bok, pod jej brodą. Dotarło do ucha, zakręciło i cięło dalej pod linią włosów, wtedy znów spadło z powrotem na krtań. Z trudem już oddychała, krew niezwykle cienkimi strużkami zaczęła spływać po jej ciele. Ale to nie był koniec.
Kunai prześlizgnął się pod linią jej obojczyka...


...i jechał dalej po wewnętrznej stronie jej ręki. Itachi był niezwykle dokładny – na dłoni cierpliwie rozciął każdy palec na pół aż do jego czubka. Potem zrobił idealnie to samo na drugiej ręce. Ból odebrał jej siły, zaczęło jej się kręcić w głowie. Upadła. Nóż przejechał po jej biodrze, wszedł na udo i poprowadził krwistoczerwoną linię w stronę stopy. Tutaj też profesjonalnie zadbał o każdy palec, na drugiej nodze – również. A ona nie miała już nawet sił krzyczeć.
Odszedł na chwilę, słyszała jego kroki. Z trudem uniosła dłonie i złożyła je w pieczęci.
- Kai! – rzekła, ale nic się nie stało. Ból nie wyostrzał ani nie złagodniał, krew nie płynęła bardziej ani słabiej, serce wciąż biło w tym samym tempie, a ona ciągle żyła. – Kai, Kai, Kai!
- To bez sensu – nagle usłyszała nad sobą głos Itachiego. – Utrzymuje to jutsu moją Chakrą. Nie zdejmiesz go.
Jęknęła płaczliwie.
- Błagam... - szepnęła. – Daj mi umrzeć.
- Jeszcze nie teraz – polał jej ciało zimną wodą. Ból nieco złagodniał, przyjemny chłód rozszedł się po jej ciele. Odetchnęła spokojniej. Zaraz jednak wrzasnęła, gdy spadło na nią kilka litrów wrzątku.
- D-dlaczego...? – zapytała z trudem. Zaśmiał się arogancko.
- Żeby było łatwiej zdjąć skórę.
- Co...?
Usłyszała cichy szczęk metalu. Zimne, tępe ostrze wślizgnęło się pod jej skórę, oddzielając ją od mięśni. Ruchy Itachiego były delikatne, żeby nie zniszczyć pracy, ale pewne, jakby nie robił tego pierwszy raz. Bo nie robił.
Krzyczała, gdy skrobaczka przesuwała się wyżej, gdy wchodziła w każdy zakamarek jej ciała. Chciała powstrzymać mężczyznę, ale jej siły odeszły. Krzyczała, błagając o litość, ale on się tym nie przejął. Zależało mu tylko na jej skórze.
Po kilkunastu minutach, które jej wydawały się wiecznością, przestał. Niemal czuła na mięśniach zimne powiewy wiatru, a na ustach jego kontrastująco ciepły oddech.
- Będziesz ślicznym trofeum – pocałował ją. Jego język wsunął się głęboko, masując jej podniebienie, ocierając się o zęby i wypełniając jej usta. Zapomniała się w tym – ostatnim w życiu – pocałunku i nie poczuła na karku ostrza.
Śmierć nadeszła szybko, gdy Itachi odciął jej głowę.

Mięśnie powoli sztywniały, błyszcząc w słońcu. Krew już nie wylewała się z tętnic z taką intensywnością, jak wcześniej. Trawa była skąpana we łzach.
Pół kilometra dalej spokojnym krokiem szedł mężczyzna. Ciemny płaszcz powiewał na falach powietrza. W jego dłoni kołysał się lniany worek, a przez białe włókna przebijały się tylko wściekle różowe włosy, pochlapane kroplami krwi...

20 komentarzy:

  1. to to było przerażające bardzo mnie to przeraziło ale jestem pod ogromnym wrażeniem )

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne, a jednocześnie przerażające. Bardzo mi się podobało. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wielkie, Anonimowy. Doceniam dobre słowa :3

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniałe tak brutalne i nie luckie aż piekne

    OdpowiedzUsuń
  5. Stare, dobre czasy mi się przypomniały~! Chociaż teraz zrobiło to na mnie ZDECYDOWANIE większe wrażenie. :3
    Neko

    OdpowiedzUsuń
  6. OMGWTF?! Czysta zaje**stość po prostu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie podobobalo mi sie zbyt brutalne i ohydne nie dokonczam bo chyba bym się pozygala. Nie mam polskich liter za co przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj sobie opowiadań, które nie są brutalne. Na dole są tagi z nastrojami.

      Usuń
    2. Ok o tym nie wiedziałam te inne opowiadania są boskie.,tak mam teraz polskie litery xD

      Usuń
  8. Czaaaad *o* Chichoczący Itachi najlepszą postacią \(*o*)/

    Shia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję :D Akurat "chichoczący" brzmi niesamowicie nie w charakterze, ale lepiej niż "zanoszący się szaleńczym złowieszczym śmiechem". Ach, jak mi czasami brakuje angielskiego...

      Usuń
  9. Dość okrutny... Ale prawie, że wyobraziłam sobie chichoczącego Itachi'ego nad zakrwawionym, zmordowanym ciałem Sakury .-.
    A tak między nami sadystami... co Cię skłania do pisania tego? :3
    //Shia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to są opowiadania ze starego, starego bloga, który niestety został usunięty wbrew mej woli i tak dalej; ale na szczęście miałam opowiadania zapisane na kompie, i co lepsze znalazły swoje miejsce tutaj.

      Nieważne. W każdym razie, "Stare, ale jare" to seria ze starego bloga, który był tylko o Naruto i na którym przyjmowałam zamówienia na opowiadania, którym nie do końca mogłam odmówić. Ale strasznie nie lubiłam Sakury (nigdy) i czułam, że całkiem sporo osób jej nie lubiło, i tak każde opowiadanie z Sakurą jest morderczym sadystycznym gwałtem XD

      Było jedno, którego tu akurat nie ma, gdzie została zmuszona do obciągnięcia Gaarze... ale pod wodą, i się utopiła... Albo z Sasuke coś jeszcze było, choć już nie pamiętam, co on jej tam zgotował. Z Orochimaru, które jest samo w sobie legendarne i w sumie nie wiem, czemu go tu nie wrzuciłam xD

      Tak czy inaczej, Sakur(w)a mnie skłoniła! Ale i ogólnie lubię wyzwania i nie znoszę postaci, które mają za łatwo. Swoje OC też gwałcę i krzywdzę jak tylko się da.

      Usuń
    2. Och, okej. Rozumiem :3 To...fajnie xD

      /Shia-Silence

      Usuń
  10. A, wytłumacz mi coś. Nie bardzo rozumiem co chciałaś przekazać, pisząc część kursywą... O co chodzi?

    /Shia-Silence

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej części Itachi zabrał Sakurę do jego świata w iluzji Tsukiyomi i się nad nią znęcał tylko w jej umyśle. A po kursywie jest powrót do materialnego świata.

      Usuń
    2. Rany, dziękuję...

      Usuń